Chanka

Chanka

piątek, 16 maja 2014

O CKE, maturzystach i nowej podstawie

Ohoho, mam dzisiaj niezłą wenę, więc podrzucę drugiego posta - jutro będzie mi ciężko (rozumiecie, piątek, wieczór, singiel, alkohol, te sprawy).
Otóż nie wiem jak u Was na facebook'u, ale u mnie znajomi bombardują fanpage'ami typu "CKE zjebało mi życie". Do nich nie mam nic, oprócz tego że chyba nie wiedzą o tym iż ich lajki zostaną sprzedane gdzieś na alledrogo za 2 tysiaki. Ale do rzeczy.
Pod smutnymi komentarzami maturzystów pojawiają się srogie hejty roczników starszych, bądź w ogóle dorosłych ludzi (nie, nie, nie - ja wiem że oni mają +18 lat, ale nie każdy taki jest dorosły! to nie o papierek chodzi!). Że ta matura to żenada, taka łatwa, itd. A najbardziej mi się śmiać chce gdy widzę takiego pana/panią rocznik 94 (zeszłoroczna matura) który właśnie owe rzeczy pisze. A najczęściej jeszcze z jakiejś Wyższej Uczelni Kozoznastwa i Przewracania Siana.

Powiem Wam tak - pogadałam z bardzo mądrymi ludźmi na temat matur (studenci najlepszych uczelni w kraju, niekiedy stypendyści naukowi), bo aż mnie ruszyło aby obejrzeć wszystkie matematyki rozszerzone 2009-2014. Jest różnica. Jest kolosalna różnica jeśli chodzi o poszczególne zadania. I powiem coś więcej - oni na ten temat nie krzyczą w Internecie. Przyznają grzecznie, że różnica jest i że jest trudniej.
A jest trudniej, jeśli szanowne CKE przyzwyczaja maturami na poziomie średnio rozgarniętego szympansa, aby rok przed wejściem nowej podstawy grzmotnąć bidulom coś trudniejszego. To nie chodzi o to że oni są głupi, przynajmniej nie wszyscy. To chodzi o to, że przez całe 3 lata żyli w przeświadczeniu że dostaną też zadania na podobnym poziomie, które da się bez większych problemów zrobić z dorzuconą ściągą od komisji, czyli kartą wzorów. Chodzi o to, że nauczyciele kładli nacisk na zadania tego typu, aby jak najwięcej ich przećwiczyli. A w domniemaniach chodzi też o to, żeby całe 95 spierdoliło maturę a 96 pokazało że nowa postawa jest super, słit, dżezi i w ogóle HOLY MATURA.

Powracając do aktywnych studenciaków, którzy krzyczą na rok młodszych kolegów, a w szczególności z jakiejś wiejskiej uczelni, na którą dostaje się każdy - to WY jesteście debilami, bo to WY mieliście te schematyczne zadania i to WY nie dostaliście się na lepszą uczelnię, mimo że WASZA matura była na urągającym maturzyście poziomie. Tak naprawdę studenci którzy mogliby coś na ten temat powiedzieć wartościowego, zaczynają przygotowywać się do sesji, albo maja zapier*ol na swojej hiper-wymagającej uczelni.
A co do starszych kolegów, lub też dorosłych ludzi z rocznikiem 70-80, u których matura była trudniejsza. Po pierwsze - formuła była inna. To znaczy, jak słucham ludzi zdających maturę za komuny i dekadę po jej obaleniu, robi się przykro że teoretycznie dorośli ludzie nie mają co robić, tylko "obsrywać" młodzież na portalach społecznościowych, nie podając żadnych argumentów, a jeśli nimi rzucają, to są to argumenty z dupy. A wiem też że jest pewien procent ludzi którzy na takiej własnie maturze ściągali bo się DAŁO. Teraz się nie da, chociaż też zależy od komisji, szkoły, itd.
A po drugie - jeśli Was ktoś nauczył tematów a,b,c,d,e,f (najłatwiejsze a, najtrudniejsze f) to maturę podejrzewam że pisaliście w większości z tematów b,c,d w porywach e. A jeśli taki maturzysta został nauczony tematów a,b,c,d, to dla niego najtrudniejsze są tematy o literze D, które dla Was były banalne i średnie. Powiem Wam więcej: nowa podstawa ma ucięty program i będą się uczyć tylko tematów a,b. Wtedy będziecie wyli ze śmiechu nie tylko Wy, ale i tegoroczni maturzyści także.

Teraz spójrzmy w przyszłość - Ci którzy nie dali radę dostać się na uczelnię, w tym roku bez trudu się na nią dostaną (w większości przypadków) bo progi spadną. Człowiek który zdał w zeszłym roku matmę rozszerzoną na 50% (co oznacza że za bardzo matematyczny to raczej nie jest, powody w akapicie 6.) ma takie same szanse jak tegoroczny maturzysta, który matmę wykuł ale mu nie poszło i prawdopodobnie ma też 50% lub mniej. Jeśli zestawić by ich wiedzę (o ile wiedzę da się racjonalnie zmierzyć) to różnica byłaby mniej więcej taka, jaka jest między poziomem matur 2013 i 2014. I to jest niesprawiedliwe.
Poważniejsza sytuacja za to rysuje się wraz za nową podstawą. Uczniowie będą wiedzieli mniej niż aktualni abiturienci, a uczelnie zastanawiają się czy nie wprowadzić ponownie egzaminów wstępnych.
Powiem szczerze - róbcie te egzaminy, ale rzetelnie. A nie tak że to Stacha żony brat rodzony i on wchodzi na uczelnię po plecach Staśka. No bo wiecie, żyjemy w Polsce, i jeśli ktoś trochę zna życie, to na pewno spotkał się z takimi przypadkami, nie tylko na studiach.
Inna sprawa to pogrążający się w dnie poziom nauczania w szkołach. Najpierw powiem coś o podstawie w skrócie - jest że-nu-jąca. Ale słuchajcie, a dlaczego państwo każe mniej się uczyć? No cóż, po pierwsze - głupich łatwiej zmanipulować. Mam znajomych i widzę jak jedni wierzą święcie w rządową propagandę (chociażby o zielonej wyspie) a inni mają trochę szerszą wiedzę o polityce i widzą że np. w telewizji mamy mnóstwo tematów zastępczych (niejednokrotnie szokujących m.in. sprawa pana Trynkiewicza), aby tylko nie mówić o tym, że np. uchwalono właśnie ustawę która zabiera pieniądze z OFE. To niesprawiedliwe, kiedy ktoś zabiera pieniążki które miałeś/łaś dostać za ileś lat, na poczet nowego stadionu dla naszych obulewonożnych kopaczy, prawda? Albo na poczet gigantycznych premii dla krezusów, którzy już kilka dekad siedzą przy korycie kosztem niższych sfer społeczeństwa? No czy to nie jest smutne, że mamy niż demograficzny i że Polki rodzą w Anglii na potęgę, bo ich na to TAM stać? Dobra, już zapędzam się w inną tematykę, o tym innym razem... Chciałam pokazać że gdy kiedyś ktoś w gronie znajomych licealistów zapytał mnie o zdanie na temat "co sądzę o sprawie Trynkiewicza" i odpowiedziałam im mniej więcej to co wyżej + to że on jest na wolności przez zakichaną biurokrację - oczka im wyleciały z orbitek. A przynajmniej 90% z nich - papka z massmediów dotarła do nich dopiero po przetłumaczeniu przez kogoś, kto ślepo w TV  nie wierzy. A uwierzcie mi, jeśli tak wygląda przyszłość naszego narodu, to przez najbliższe 30 lat nic się nie zmieni, a raczej Polska będzie krajem emerytów do których hurtem będą przysyłane pieniążki zza granicy.
A jeśli już chodzi o prognozy długoterminowe to powiem coś jeszcze - jeśli program nauczania jest mniejszy i poziom nauczania będzie na podobnym poziomie, to możemy się przygotować na to, że ludzie którzy chcą być lepsi i mają do tego predyspozycje, będą zmuszeni iść do prywatnych szkół. A wtedy to edukacja wyższa będzie istniała tylko dla wyższych sfer, co będzie punktem zwrotnym do kilku wieków wstecz.

Jeśli ktoś czuł się urażony tym postem - trudno. Ja na pojedyńczych przypadkach tego nie opieram, jeśli nim jesteś i masz coś wartościowego do powiedzenia, skomentuj. Chętnie poznam inne opinie,
Chania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz