Chanka

Chanka

sobota, 10 maja 2014

Z buta wjechałam, a teraz grzecznie zapukam.

Cześć.

Zakładając wczoraj tego bloga, nie wpadłam na to, aby powiedzieć coś o sobie.
No chciałam być Gallem Anonimem, ale starczy mi że jestem Chanią. Nie podam swojego wieku, ani miejsca zamieszkania - chcę być takim Internetowym Nikim. Wyjechałam Wam tutaj z tygodniową niemal przedmową ostrzegawczą, w ogóle nie myśląc jaką Chankę-Chamkę z siebie robię

Moją pasją od kilku lat jest zaszywanie się w swoim pokoju i wymyślanie niestworzonych historii, które mam nadzieję są dość orginalne. Nie są jednak to bajki o kucykach dla dzieci, stąd może to powitanie przedmową było dość chłodne.
Przedmowa dotyczy bardziej mojej tasiemcowej opowieści "Zepsuta" ciągnącej się niegorzej niż Moda na Sukces. W sumie coś w tym jest, ale tutaj przynajmniej się pośmiejecie, i przynajmniej nie z tego, że cały odcinek "Ridż" nastawia wodę na herbatę. Czy tam kawę. Whatever.
Mam wielką ochotę JUŻ wstawić pierwszy odcinek "Zepsutej", a konkretniej jej prolog, lecz muszę ją poprawić - pierwsze strony są okropnie nieskładne i biedne umysłowo - dlatego z koleżanką postaram się poprawić te dziewicze rozdziały, żebyście się nie przestraszyli że Chanka pisze jak średnio rozgarnięty szympans.
Ale mam coś dla Was zgoła innego na dziś. Mam dość krótką nowelkę (no dobra, nie taką tam nowelkę, ma ponad 100 stron - ale w moim przekonaniu jest to niewiele, patrząc na "Zepsutą").
O czym będzie? Dobra, zrobimy mały teaser...
Rok... nieważne. Czasy "w miarę współczesne". Poznacie pewnego Michaela Collinsa, świeżo upieczonego psychiatry, który dostaje na pierwszy ogień bardzo ciekawy przypadek obłąkanego chłopaka. Będzie on zmagał się z jego cierpieniem i starał się go wyleczyć, jednak ... może nie będę tego dalej mówić, bo nie będzie tej szczypty emocji, czyż nie?
Będzie schiza. Będzie zło. Będzie psychiatryk. Będzie motyw Złego Naukowca. Zła kobieta też będzie.
Napisałam to pod wpływem pewnej gry o nazwie "Outlast". No "Syndrom Paryski" aż tak w dechę odrealniony to nie jest, ale podpowiem że sama gra jak i Syndromik spowodowały iż Chania trochę bała się w nocy zasnąć, albo siedzieć i produkować się o 3:00. Może i Chania trochę przewrażliwiona jest, ale jest to jedyna moja "opowiastka" słabo nacechowana komedią. Chyba tylko dla ludzi raczej niewrażliwych.

Chania pomyśli ile Wam dziś podeśle do przeczytania (pewnie jeden rozdział, albo pół), i wrzuci tekst wieczorem. Szukajcie na głównej, bądź w zakładce pt. "Syndrom Paryski".

Chania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz