Chanka

Chanka

niedziela, 18 maja 2014

Finał (Rozdział 10 - ostatni)

Rozdział 10
„Finał”
Michael tym razem obudził się w normalnej sali, otumaniony jakimiś lekami. Stanęła nad nim Lilly, jakby zmartwiona, chociaż Collins miał wrażenie, że ona nie potrafi wyrażać żadnych emocji. Żyjąc wśród zakłamania, nie można nauczyć się prawdziwości.
- On żyje … ? – spytała, spoglądając gdzieś pod ścianę. Nikt nie odpowiedział, ale ona odparła. – Aha.
Collins już nie był skołowany. Czuł się cholernie gorzej, jakby ktoś dał mu puzzle w postaci konfetti, albo kaszy gryczanej. Nie wiedział co myśleć, co z czym skojarzyć. Nic już nie wiedział, żałował natomiast, że nie zadzwonił z Calabrese na policję, tylko chciał załatwić tę sprawę sam.
- Brenda by go zakatowała, gdyby nie ty. – mruknął cichy głosik spod tej samej ściany. – Chciała dobrać się mu do szpiku.
- Dalej bierzesz?
- Jeśli nie wezmę, ona mi to gdzieś poda. Już próbowałem. To matnia.
Chwilę potem zgasło światło i wyszli. Michael został sam, odurzony i morderczo zdenerwowany. Wiedział, że Helen powinna być bezpieczna, więc nic innego mu teraz nie przychodzi do głowy, jak niechybna ucieczka.
Łamiąc sobie kości w dłoni udało mu się oswobodzić jedną rękę, którą odpiął zabezpieczenia na sobie. Chwilę potem dostrzegł na drugim łóżku swoje ubrania, starał się je szybko włożyć, jednak ból go spowalniał (odłączył się od kroplówki). Nasilające się pulsy w głowie zmusiły go do konwencjonalnego pomysłu – zabrania kroplówki w kieszeni od kitla. Natychmiast odczul ulgę, i chwilę potem wyszedł na korytarz.
Miejsce w którym się znajdował, przeraziło go do wyżej wymienionego szpiku kości. Wokół były stare, zardzewiałe izolatki, a w nich uwięzieni starsi i mocno schorowani ludzie albo zwłoki. Wszystko dookoła było okratowane, na suficie wisiało kilka marnie świecących żarówek, a całość grozy dopełniał dziedziniec w dołku, gdzie chodzili skrępowani ludzie w kaftanach bezpieczeństwa. Michael natychmiast osunął się o ścianę, i z wrażenia nie mógł się od niej odkleić. Przez chwilę przystanął, by złapać oddech, gdy nagle ktoś z izolatki przebił przez starą szybkę w judaszu, złapał jego gardło i zaczął nim szarpać. Umęczony Collins zdołał się oswobodzić, i chciał już dobiec do winkla, gdy w ostatniej chwili spostrzegł wyrwę w podeście. Na dole szamotali się dziwni ludzie z dołka, a on sam dostrzegł na przeciwległym urwisku napis „Poziom X” i malutki gzyms prowadzący do tamtego przejścia. Z wielkim bólem udało mu się przebrnąć tę przeszkodę i dobiegł do windy. Niestety, potrzebował autoryzacji, jakiegoś kodu czy plakietki. Udał się więc do windy przemysłowej.
Chwilę potem, wysiadł na pustym oddziale B, gdzie zobaczył Gabriela stojącego w kratach. Sięgnął po gaśnicę i kilkoma uderzeniami zniwelował zamek, zwracając Francuzowi wolność. Ten udał się po Lilly, natomiast Collins zaczął szukać broni w podobnie otworzonym składziku. Znalazł coś w rodzaju broni na niedźwiedzie. „Nada się” – pomyślał krótko i wyszedł.
Wtedy zastał Brendę, jak zwykle krzątającą się po korytarzu, ale tym razem z Geoffrey’em, i Davidem. Michael bez zastanowienia wypalił strzałkę Brendzie prosto w gardło. Ta upadła, a David z Geoff’em popatrzyli na niego jak na wariata (być może i słusznie) i rzucili się na niego. Wściekły i zdeterminowany Collins wypalił dwa pociski w ich kierunku i skutecznie ich unieruchomił.
Kilka sekund później, na korytarz wbiegł Lacroix, ciągnący osłabioną Lilly, krzycząc coś, że Blackburn ich goni.
- Nie zabijaj go!! – krzyknęła Lilly, gdy wszyscy ujrzeli zziajanego Corneliusa wychodzącego z klatki schodowej i wściekłego jak stado wygłodniałych psów. – On tylko jest na narkotykach!
- Na czym!? Konkretnie!!  – warknął Michael.
- Yyy, eee… Al… alfar… jejku… - jąkała się Lilly.
- Alprazolam?! – odwarknął podobnie.
- Tak, tak! To!! – krzyknęła, a Collins w międzyczasie zaczął iść w kierunku furiatycznego Blackburna.
- Collins. ZARAZO!!!! – wył dziwacznym głosem i szczerzył zęby. Michael zmrużył brwi, stanął obok szafki, spojrzał chwilę na nią i na Corneliusa.
- Wszystko się zaprzepaści przez ciebie! – krzyczał zduszonym głosem, czerwony jak burak. Michael wzruszył ramionami i rzucił strzelbę ze słowami na ustach.
- Masz cholerną rację. – odparł, niby opierając się o szafę. – Wszystko zaprzepaszczę, nawet ciebie. – w jednej chwili wyciągnął strzykawkę z szafy, podszedł tak jak on do niego kiedyś i wstrzyknął mu karbamazepinę w brzuch. Blackburn otępiał, upadł i skulił się…
Lilly podbiegła, stanęła za zdyszanym Collinsem.
- Co… co to? Co się stało!? – krzyknęła przerażona.
- Karbamazepina. Powinna mu zmniejszyć chorą jazdę na czas działania Alpry. – mruknął i odwrócił się. – Jak ty w końcu masz na imię? – zapytał.
- Gabrielle. – odparła. – Gabrielle Watson.
- Gabrielle Lloyd. – mruknął. – Tamten ten… - wskazał na Lacroix’a – to twój siostrzeniec, i ma na imię Gabriel.
Dokładnie wtedy do bloku wkroczył oddział policji, krzycząc „ręce do góry!”.
- A ja mógłbym nie? Bo ręka mnie boli… - wysapał udręczony Collins.

KONIEC.

Gabriel szczęśliwy i z opinią „ZDROWY” powrócił do Francji. Ojciec w końcu dał mu się usamodzielnić.
Okazało się, że to Calabrese, w dobrym/niedobrym momencie zdecydował zgłosić sprawę na policję.
Helen uciekła do starego auta, mimo tego, że opiekunka próbowała ją zatrzymać. Chciała zadzwonić do Petera, ale z tego wszystkiego zapomniała numeru telefonu. Z bagażnika starego MG wyciągnął ją Calabrese, chociaż też się szamotała – przestała, gdy Calabrese nie wiedział o co chodzi z Hubertem. Peter został powiadomiony.
Collins natomiast po całej akcji wkroczenia do Mansford, siedział z Lilly na schodach.
- Czyli mówisz, że za wszystkim stała Brenda? – spytał zdumiony.
- Tak. Cornelius to taki koleś jak Ty, tylko że on doszedł do etapu zaćpania.
- Pozostaje więc jedno. Jak to się stało, że Brendę rozpoznał Peter na zdjęciu, a nie jest Twoją matką?
- Bo w to całe gówno wmieszałem się ja. – odparł stojący dalej Peter z Helen. – Spotkałeś Azarowa, prawda? – Collins krótko skinął głową. – No więc… Azarow to był mój wspólnik, opłacaliśmy pani Eisenhower badania… wyszło tak, że nie chcieliśmy już ich finansować. Wtedy zagroziła nam, że na pogrąży. Azarow zwiał do Rosji, ja natomiast zostałem…
- A Mary?
Lloyd krzywo się uśmiechnął.
- Mary to jej koleżanka ze studiów. To na niej testowała te swoje głupoty, i chyba przesadziła…
W międzyczasie policja wyprowadzała Brendę w kajdankach.
Postawiono jej kilkanaście zarzutów, w tym obwiniono o śmierć Richarda Christensena, Huberta Christensena i wielu uszczerbków na zdrowiu, w tym ciężkiego w przypadku Lilly… a raczej Gabrielle Watson.
Nawet nie wiecie, jak ciepło Watson przyjął ją w Cray’s Pond…
DEFINITYWNY KONIEC J

Michael Collins
Został oczyszczony z oszczerstw zarzuconych przez M. Christensen, pracował krótko w Oxfordzie, gdzie po ukończeniu doktoratu został wykładowcą. Ojciec, a w szczególności matka, przeprosili go za swoje działania, pod wpływem namów Melanie.
Audrey okazała się wpaść z pewnym mężczyzną który obiecał jej szybkie schody do kariery. Został on odnaleziony, ze względu na żonę i trójkę dzieci, pozostawił Audrey samotną matką z córką.
Obiekt/Lilly/Gabrielle Watson
Gabrielle mieszkała krótko u Watsonów, ale z powodu powikłań i głębokiej aspołeczności, została poddana resocjalizacji. Ponieważ obawiała się wszelkiej maści lekarzy, zadanie to powierzono Collinsowi. Udało się ją psychicznie uspołecznić, jednak ślady pozostawione na twarzy wyraźnie kreowały ją na odludka. Rozszerzone naczynia zostały zamknięte, ale blizn nie dało się zatuszować – sama nie chciała, wiedziała że nigdy nie zapomni o przeszłości.
Cornelius Blackburn 
Osądzony początkowo o współpracę z Eisenhower, Blackburn został ostatecznie uniewinniony i odesłany na odwyk, gdyż Alprazolam, którym faszerowała go Brenda, jest silnie uzależniający. Cornelius nie kłamał że ma dzieci, jego żona umarła po urodzeniu drugiego syna, oboje byli wychowywani przez jego teściową. Pracę od Eisenhower wziął pod pretekstem dobrego zarobku, gdyż chciał się uwolnić od pomocy materialnej teściów. Kiedy zarobił tyle, ile potrzebował, Brenda zaczęła go podtruwać, a w końcu podawała mu Alprę, od której się uzależnił.
Brenda Graham/Brenda Eisenhower 
Została skazana na dożywocie m.in. za usiłowanie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (Lacroix, Collins i uwięzieni lekarze w bloku B), spowodowanie śmierci i ciężkich uszczerbków na zdrowiu (Poziom X). Ekspertyzm został uznany za rodzaj tortur, zakazany początkowo w Wielkiej Brytanii, potem na całym świecie. Świta Brendy zajmowała się ekspertyzmem od kilkudziesięciu lat, i jednym z jej założycieli była jej matka, w ciągu 40 lat działalności spowodowali śmierć 21 osób i uszczerbek 34.
Najsmutniejsze było to, że rodziny poszkodowanych byli święcie przekonani, że ich bliscy są schorowani i bredzą głupoty, kiedy błagali o pomoc.
Gabriel Lacroix – Rousseau
Po nagłośnieniu sprawy w Mansford, Gabriel stał się swojego rodzaju celebrytą w Paryżu. Namalował cykl obrazów opisujących jego przeżycia, które zostały wystawione okresowo na Luwrze i Wersalu. Pieniądze z dochodów przeznaczył na pomoc poszkodowanym z Mansford. Nigdy jednak nie powrócił do Wielkiej Brytanii.
Lord Peter Lloyd 
Oskarżył Mary Christensen o spowodowanie śmierci Richarda i Huberta, oraz o porzucenie Helen Christensen. Po udowodnieniu je winy, sąd odebrał jej opiekę nad Helen i Henriettą, Peter opiekował się nimi do czasu gdy zachorował na raka. Opieka przypadła na Gabrielle i Gabriela, Henriettę zabrał Gabryś, a Helen – Gabrielle (w późniejszym czasie Collins).
Helen/Henrietta Christensen

Henrietta wyjechała pod opiekę do Francji, a Helen pozostała w Wielkiej Brytanii. Henri’ mogła w dalszym ciągu rozwijać swoje (nie matki) zainteresowania. Kilkanaście lat później zaczęła karierę modelki. Helen pozostała z Gabrielle, potem zaopiekował się nią Collins, gdy Gabrielle potrzebowała resocjalizacji. Chcąc naśladować ojca i Collinsa, została psychoterapeutą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz