Chanka

Chanka

piątek, 23 maja 2014

"If you like to gamble, I tell you I'm your man"

TYDZIEŃ 3 21.11 - 28.11

Z samego rana nie obudzili nas Mudżahedini. Obudziły nas samoloty, amerykańskie. Zaczęli ostrzał, ale nie zwykły. To był napalm. Po podwórku biegali po podpalani Talibowie, a nasza cela już się jarała. Wszyscy w amoku nie wiedzieliśmy co robić. Mudżahedini wkroczyli do celi, ale w tłumie i dymie, nie wyciągnęli wszystkich. Wybiegliśmy za jednym z Talibów z budynku, po czym zaczęliśmy z nimi walczyć w płomieniach. Upadłam czysty napalm. Natychmiast wskoczyłam do fontanny, aby się ugasić (palę się jak pochodnia, pochodnia!).
Poukrywaliśmy się indywidualnie w opustoszałych mieszkaniach. Cała wioska wyjechała na wielkich furgonetkach.
Usiadłam w czyimś mieszkaniu. Wszędzie czuć było swąd spalenizny. Popalone dywany, meble, istny widok jak w Czarnobylu, tyle że wszystko ponadpalane. Weszłam do łazienki. Obok stopionego lustra, wisiała, nieco podtopiona apteczka. Moja rana na prawej łydce nie wyglądała przekonująco. Dało się chodzić, ale cały czas sączyła się krew z tym żelem, z którego wypadało oczyścić ranę.. Piekło nie z tej ziemi. Nieszczególnie wiedziałam, jak mam z tym postąpić, więc włożyłam nogę pod bieżącą wodę i wycierałam ranę. Nie mogłam się przy tym nawet odezwać, bo jeśli ktoś by mnie szukał, to by mnie bez problemu znalazł. Umywalka była cała zakrwawiona, a noga bolała jak skurwysyn. Nadszedł czas na wodę utlenioną. Myślałam, że umrę z bólu. Żel przeżarł się w niektórych miejscach przez skórę, i widać było ruszające się włókna w mięśniach. Znalazłam coś w rodzaju rivanolu, polałam, resztę schowałam do kieszeni. Zabandażowałam ranę, zasłoniłam nogawką i wyruszyłam w poszukiwaniu reszty.
Na dziedzińcu wioski, w samym centrum, wszyscy siedzieli na fontannie. Niektórzy mieli lekkie poparzenia, i moczyli się w tej brudnej wodzie, takiej samej zresztą, jaka była w wodociągach.
Po krótkiej rozmowie, ustaliliśmy, że jesteśmy gdzieś na północy Ghazni, czyli, że musimy iść na wschód, aby dojść do najbliższej, pewnej bazy sojuszniczej. Przez pustynię ma się rozumieć, bo nie było żadnych środków transportu. Mówili coś, że nawet zwierzęta, pouciekały w różne strony, także tylko z buta. Może spotkamy jakiś patrol.
Szliśmy cały dzień i noc. Następnego dnia była burza piaskowa. Potem znowu szliśmy całą noc. W dzień też, ale zauważyliśmy, że brakuje nam wody, więc zdecydowaliśmy, że chodzimy tylko w nocy. Czwartej nocy, but jednego z Marinesów, załapał sygnał GPS. Teraz nas znajdą, wszyscy, którzy mają dostęp wykrywaczy. Szliśmy dalej.
Nad ranem zobaczyliśmy helikopter. Wylądowali przed nami. Niektórych musieli ciągnąc do helikoptera. Kiedy miałam wejsć do helikoptera, przy zgięciu kolana, poczułam niesamowity ból. Jeden z sanitariuszy spytał czy dobrze się czuję i czy nic mi nie jest. W porównaniu do obitych szeregowców, stwierdziłam, że nic, i za rękę wlazłam do Hoppera. Siedząc w helikopterze, czułam się bardzo słabo. Ten sam sanitariusz mruknął coś do Phelpsa, czy nic mi nie zrobili, ten odparł że nie, że cały czas był w moim otoczeniu. Zapytał czy dobrze się czuję, ja na to że chyba nie, po czym osunęłam się na fotelu. Sanitariusz podszedł, przyłożył dłoń do czoła, policzka i tętnicy.
- Something is wrong. Coś jest nie tak. – mruknął.
Rozpiął mi koszulkę i przyłożył stetoskop do serca i płuc.
- Lungs are not in good condition, I understand, napalm, but… I don’t know. Are you all right? Płuca nie są w porządku, rozumiem, napalm, ale… nie wiem. Wszystko okej?
- Look at them. They aren’t. I think I’m all right. Popatrz na nich. Oni nie są. Ja myślę że wszystko okej. – odparłam, próbując się wyżej opierać, a z tą nogą się zgłoszę do sanitariatu sama.
Dolecieliśmy do bazy amerykanów. Cornel w dalszym ciągu obserwował mnie z lekarzem, możliwe że rozmawiali o mnie, ja natomiast nie kojarzyłam powoli faktów. Wyglądałam i czułam się jak jakaś zjarana. Wysiadłam ze śmigłowca, niewiele rozumiejąc co się do mnie mówi. Sanitariusz zaprowadził mnie do izby przyjęć, i kazał czekać. Polecił osobie na dyżurze, przyglądać się, czy wszystko jest w porządku, w międzyczasie on pójdzie po lekarza na ostrym dyżurze.
W pewnym momencie całkowicie otępiałam. Patrzyłam się w przestrzeń, bez jakichkolwiek oznak przytomności. Po prostu patrzyłam, ale nie miałam siły na nic, nawet na skinięcie głową. Dyżurny, jakiś młodzik, spojrzał na mnie, zerwał się i zaczął krzyczeć że coś się dzieje. W tym samym momencie, zza zakrętu wyłonił się sanitariusz z Aide. Spojrzał na mnie, zwężyły mu się źrenice. Podbiegł, uklęknął, zaczął mnie cucić. Nie miałam siły nic zrobić, kompletnie nic. Osunęłam się na fotelu, kiedy dyżurny krzyknął, ze z nogi cieknie krew. Więcej nie pamiętam.

***

Obudziłam się otępiała w dalszym ciągu, w jakiejś salce.
Jeszcze ślepawa, podniosłam łeb ze słowami na ustach – Ja pierdolę.
Aide właśnie zmieniał kroplówkę. Spojrzał na mnie i mruknął – Witaj w świecie żywych.
Rozejrzałam się po całości, a zwłaszcza na moją nogę. Cała zabandażowana, ale wiele lepiej, niż w moim wykonaniu. Odetchnęłam, bo bałam się że mi ją ucięli, czy coś.
- How are you? Jak się masz? – zapytał, pstrykając w rurkę.
Nic nie odpowiedziałam. Dalej tępo rozglądałam się po sali, nie rozumując w ogóle. Aide usiadł na wozie i czpyknął mi przed oczyma. Zamrugałam. Za chwilę wyciągnął taką małą latareczkę, i zaświecił mi prosto w oczy.
- You're numb. Drugs. Otępiło cię. Leki. – mruknął półzdaniami.
Wstał i podszedł do jakiejś szafki. Wziął jakąś drobną strzykawkę, ujął moją rękę i miał zamiar mi to wbić, kiedy moją otępiałość, przezwyciężyła silna fobia względem igieł. Moment, i już ręka była po drugiej stronie. Patrzyłam przerażona na niego.
- Don’t look at me as if I wanted to do you harm. Easy. Someone did something wrong with it? Nie patrz na mnie jakbym chciał ci zrobić krzywdę. Spokojnie. Ktoś ci zrobił tym coś złego?
- No chyba kurwa nie.
W dalszym ciągu rękę trzymałam po drugiej stronie. Nie.
Aide westchnął, spojrzał gdzieś w bok, uśmiechnął się i zwrócił się znowu do mnie.
- It will not hurt. Trust me. I have a skilled hand, please, believe. Nie będzie bolało. Zaufaj mi. Mam wyćwiczoną rękę, proszę, uwierz. – wyciągnął swoją rękę ku mnie.
Myśli kotłowały się w mojej głowie. Nigdy dobrowolnie nie poddałam się zastrzykowi. Aide spoglądał na mnie przekonująco. Lekko wyciągnęłam rękę w jego stronę, na chwile lekko cofnęłam, potem znowu wyciągnęłam dłoń i położyłam na jego dłoni.
- Thanks. Dzięki. – odparł.
Zamknęłam oczy by na to nie patrzeć. Mi się niedobrze robi na sam widok nakłuwania. Czekałam aż w końcu zrobi ten zastrzyk. Otworzyłam oczy, no bo ile można ładować igłę na rękę. Ku mojemu zdziwieniu, już było po wszystkim, bo właśnie odkładał pustą strzykawkę na blaszaną tackę. Byłam kompletnie zdumiona. Przetarł wacikiem ze spirytusem miejsce kłucia, i spojrzał na mnie.
- I said that it will not hurt? Powiedziałem że nie będzie bolało?
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa. Zauważył to i uśmiechnął się. Jejku, jaki on ma piękny uśmiech. Nigdy na to nie zwracałam uwagi, zawsze jakoś bardziej byłam zajęta innymi sprawami.
- … aale masz piękny uśmiech – mruknęłam po polsku.
- I’m sorry, what? Przepraszam, co?
Ocknęłam się co właśnie powiedziałam. Co mnie podkusiło by to mówić?
- Umm… nothing. E, nic. – powiedziałam nerwowo i głośno. Głupiam.
Aide popatrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem, jakby się domyślał, że powiedziałam jakiś komplement, ale nie chcę się przyznać.
- Okay. You remember? Okej. Pamiętasz?
- What I should remember? Co powinnam pamiętać?
- Kidnapping, for example. I’m testing for amnesia. Porwanie, na przykład. Sprawdzam czy nie masz amnezji.
- I remember. Pamiętam.
- Move your sick leg. You feel it? Porusz chorą nogą. Czujesz ją?
- I feel it, alas. Czuję, niestety.
- It hurts? Boli?
- Very. Bardzo.
- That's good. This means health. Dobrze. To oznacza zdrowie.
- Bardzo śmieszne.
- Sorry, I don’t really understand polish. Przepraszam, nie do końca rozumiem polski.
- Any comments that I want to keep for myself, I say under my breath in Polish. Wszelkie komentarze które chcę zachować dla siebie, mówię pod nosem po polsku.
- I thought so. Don’t sulk. Tak myślałem. Nie dąsaj się.
- I don’t.
- It sounded ironic, I thought. Zabrzmiało to ironicznie.
- How it was, after we were kidnapped? Jak to było jak nas porwali?
- It was like bad dream. We were waiting three hours for chopper and finally, we got to the base. After two weeks mujahideen sent film about yours execution. All world still thinks that you’re all dead. You had a funeral, yet. To było jak zły sen. Czekaliśmy na helikopter 3 godziny, i ostatecznie, dostaliśmy się do bazy. Po dwóch tygodniach Mudżahedini wysłali film z waszą egzekucją. Cały świat nadal myśli ze nie żyjecie. Miała już pani pogrzeb, sir.
- You’re kidding. Nie gadaj.
- No, I’m not. You are buried in Powizki. Absolutnie. Jest pani pochowana na Powizkach.
- Where? Gdzie?
- Powizki, I don’t remember title exactly. In Warsaw. Powizki, nie pamiętam dokładnie nazwy. W Warszawie.
- Powązki.
- Oh yes, Powązki. You were promoted posthumously to be a squadron-leader. Ach tak, Powązki. Została pani awansowana pośmiertnie na majora.
- To be what? Na co?
- Squadron-leader. Major. Na majora.
- Bitches, would never have done it before my death. Kurwy, nigdy by tego nie zrobili przed moją śmiercią.
- Why you are so insulting? Dlaczego jest pani taka opryskliwa?
- ‘Cause they’ll never promote me to be senior officer. Bo nigdy by mnie nie promowali na starszego oficera.
- Why you didn’t told paramedic about that leg? Dlaczego nie powiedziała pani o tej nodze sanitariuszowi?
- I found that it isn’t so important. Myślałam że nie jest to tak ważne.
- You don’t care about your health? Nie dba pani o zdrowie?
- I'm not exactly a human, because that man would be able to be such a killing machine, as I do. Such people do not care about health, so note that in Team Six were no paramedics. This is a game of life and death. The risk is included in the contract. Nie jestem do  końca człowiekiem, bo tacy ludzie muszą być zdolni do bycia maszyną do zabijania, jak ja. Tacy ludzie nie dbają o zdrowie, zauważ więc że w Team Six nie było sanitariuszy. To gra życia i śmierci. Ryzyko jest zawarte w kontrakcie.
- Why you don’t care about everything? Dlaczego nie dba pani o nic?
- I care about my dog. Dbam o mojego psa.
- Admit it - you do not care about health, because as you have no regrets. Niech pani przyzna – nie dba pani o zdrowie, bo tak samo nie ma pani czego żałować.
- Phelps told you? Phelps ci powiedział?
- Yes, he told. Tak, powiedział.
- But that does not mean that someone other can not see it. Ale to nie znaczy że ktoś inny tego nie dostrzega.
- You see it? A ty dostrzegasz?
- All the time. Doug told me that you don’t care about safe distances of detonation, that you don’t eat as much as you should. That you are jumping off from your cabinet, when General is searching for smoking person, that you smoke on windowsill. You never thought that you can fell out and kill yourself? Cały czas. Doug powiedział mi że nie dba pani o bezpieczne odstępy od detonacji, że nie je pani tyle ile powinna. Że skacze pani z okna gabinetu, kiedy generał szuka palacza, że pali pani na parapecie. Nigdy pani nie myślała że może pani spaść i się zabić?
- If you do not think, the less risk. If you persistently think about what might happen to you … It happens. Jeśli nie myślisz, to mniejsze ryzyko. Jeśli ciągle myślisz o tym co może ci się stać… to się dzieje.
- Murphy’s laws? Prawa Murphy’ego?
- Not at all. To są moje prawa, kocie. Nie całkiem
- What? … oh, I forgotten. So, in which languages you can speak…? Co? … a, zapomniałem. Więc, w ilu językach pani mówi?
- French, German, Polish, English. And you? Francuski, niemiecki, polski i angielski. A ty?
- Only English and Spanish. Tylko angielski i hiszpański.
- Spanish is big step, if you’re American. Don’t feel offened, but Americans permanently won’t know other languages, without their own. Hiszpański to i tak postęp, jeśli jesteś Amerykaninem. Nie czuj się urażony, ale Amerykanie stale nie chcą znać innych języków, za wyjątkiem ich własnego.
Aide uśmiechnął się.
- Yo no soy americano. hiszp. Nie jestem Amerykaninem.
- You do that, like me! Robisz jak ja!
- If you can, why I don’t? I must go. Rest and back to health. I will come tomorrow. Good-bye. Jeśli pani może, dlaczego ja nie? Muszę iść. Proszę odpoczywać i wracać do zdrowia. Przyjdę jutro. Do widzenia.
- Hey-ya.
Yo no soy Americano. Yo no soy americano. Yo no soy americano. Yo – no – soy – americano! Y-o n-o s-o-y A-m-e-r-i-c-a-n-o. Co to znaczy?!
Była taka piosenka kiedyś We don’t speak Americano. No to Americano, to może być amerykański. Yo, to brzmi, przepraszam bardzo, jak polskie i wiejskie Jo, czyli ja. No – wiadomo że nie. Ale soj? Wychodzi – ja nie amerykański. Nie jest Amerykaninem?

Zagwozdka do przemyślenia! Przecież miałam w bazie jak byk – Roseville, CA, US. To jest niemożliwe.
Przechodzącą pielęgniarkę spytałam czy zna hiszpański. Powiedziała, że nie, ale hiszpański zna Dutch, ten od azerskiego. Powiedziałam jej żeby mi coś przetłumaczyła. Na wieczornym obchodzie przekazała mi karteczkę. Tak jak myślałam – nie jestem Amerykaninem. Poprosiłam aby ktoś mi przyniósł mój laptop jutro. Dostałam na porannym obchodzie. Wklepałam się do bazy danych.
Tu jest za pusto. ZDECYDOWANIE: ZA PUSTO. Notices – w ogóle nie wypełnione! Dwie updaty tylko, no to jest po prostu niemożliwe.

A jakby zalogować się na Hewletta?
Hehehe-he. No to najpierw zagwozdka – imię i nazwisko. Wiem, że ma jakieś korzenie z Węgier, ale ja nie trawię tego języka. Jak czasami coś powie, np. harag csökkenti szépség. Szlag trafia. No ale nieważne, mam w mailach jego wizytówkę. Kilka grzebnięć i proszę: Douglas Nyárád Hewlett – Erdélyi. Co to jest w ogóle?
Hasło numer jeden – podpowiedź: walkin’ razor blade. Hehe, pocieszny Hewcio. Wiadomo że ja.
2 – Ford In Russian trap. First song.
Dobra, już go nie lubię. Raz – Ford to Indiana Jones… w rosyjskiej pułapce to jest w kryształowej czaszce chyba, no ale to nie ważne. Pierwsza scena… to chyba jak się ścigają młodziki z ruskimi. AAAA to był, ten no Presley! Spryciarz.
A tytuł to Hound Dog.
Następna też miała związek z Jonesem. Nuclear bomb – where was hiding?
W lodówce, a to moja najlepsza część całego filmu.
Where I was living?

Kurde. Wiem tyle, że zimno było i górzyście. To może być wszędzie! Mount Rainier, Glacier Park, Rocky Mountains… I Alaska, której kompletnie nie znam. Wiem że jest tam miasto Deadhorse I Anchorage. Podpowiedź proszę.
Big city on N.
No to Alaska. Trzy próby. Deadhorse nie pasuje. Anchorage – pasuje!
MY NAME IS …
Wpisałam to co by pasowało, nie weszło.
Ale zaraz! Hewlett lubi Forresta Gumpa, a to jest taki fajny moment z filmu!
My name is Forrest Gump, and they call me Forrest Gump.
Ale ze mnie haker. No to jazda, mam całą bazę danych.
Od razu wszystkie luki się grzecznie zapełniły danymi, mam nawet prawo ich edycji, a co najlepsze…

Ekran zgasł?

ŁADOWARKA! WALONA ŁADOWARKA!
DURNA ŁADOWARKA! JA PITOLĘ!
Zburaczyłam się i miałam ochotę walnąć laptopem o ścianę, a w międzyczasie wszedł Aide. Zapytał, co ten laptop tu robi.
- Nothing, nice lies. Nic, ładnie leży. – pogłaskałam obudowę.
- Don’t be offened, but I must take it away. This could broke machines, and you won’t  relax. Niech pani nie czuje się urażona, ale muszę to zabrać. To mogło uszkodzić maszyny i pani się nie zrelaksuje.
- Very funny. And I know, what you said in Spanish. Bardzo śmieszne. I wiem co powiedziałeś po hiszpańsku.
- What I said? Co powiedziałem?
- That, you aren’t American. You lied on Military Comission? Że nie jesteś Amerykaninem. Kłamałeś na komisji wojskowej?
- I didn’t. I had politic problems, because I’m from Cuba. Nie. Miałem problem polityczne, bo jestem z Kuby.
- So, that is cause of your Spanish! A więc dlatego mówisz po hiszpańsku?
- Yes, it is. But don’t say it anyone. This is secret, okay? Tak. Ale proszę nie mówić nikomu. To sekret, okej?
- All right. W porządku.
- I will know what you said in Polish. Dowiem się co pani powiedziała po polsku.
- … no! Who will tell you? Nie! Kto ci powie?
- Phelps or Hewlett. Phelps albo Hewlett.
- You don’t remember, what I said. Nie pamiętasz co mówiłam.
- ale misz pikni uszmek? Also: to so moje priwa, kocze.
Zaczęłam się śmiać, ale Phelps albo Hewlett mogą się domyślić co to może być.
- And how’s your leg? It still hurts? A noga? Nadal boli?
- No, it isn’t, but I don’t  wanna lie there! Nie, ale nie chcę już tu leżeć!
- Two weeks, I think. Myślę… dwa tygodnie.
Zaczęłam się śmiać, kiedy już byłam sama.
W pewnej chwili śmiech przeobraził się w kaszel. Ciężki kaszel. Złapałam się za krtań i próbowałam porządnie odkaszlnąć, ale nic to nie dało. Przechodząca pielęgniarka zauważyła to, i zaczęła mnie klepać po plecach. Widocznie myślała że się czymś zakrztusiłam. Zaraz przybiegła druga i pobiegła gdzieś. Ja tu się powoli niedotleniam. Czuję mrowienie w kończynach. Aide wbiegł, popatrzył na to co robią, kazał się odsunąć. Siedziałam skulona. Aide przyłożył palce w górną część mostka, kazał wysunąć szczękę przed siebie. Nacisnął palcami. Wtedy mogłam wziąć pełny oddech. Kaszel ustapił. Aide zdjął z szyi stetoskop i przyłożył na plecach.
- Wheezy breath. Something is in lungs. Świszczący oddech. Coś jest w płucach.
W tej samej chwili poczułam że coś mi spływa z ust. Jakaś czarna maź. Pielęgniarka zbladła, i dodała że nigdy w życiu nie widziała czegoś takiego.
- Asbestos. Azbest. – odparł Aide. – Bronchoscopy. Now, it will hurt. Bronchoskopia. No, teraz to zaboli.
Zdezorientowana, nie zrozumiałam o co chodzi. Za chwilę zostałam nakłuta ogromną strzykawą. Wszedł właśnie jakiś lekarz, kiedy zwijałam się z bólu. Potem nic nie pamiętałam.
Po przebudzeniu się, poczułam ogromną ochotę coś zapalić. Sięgnęłam po swoją kurtkę. Jeden niedopalony pet. Zawsze jakiś. Spróbowałam wstać. Najpierw usiadłam, co nie sprawiło mi większego problemu. Kiedy stanęłam na nogi, początkowo wyglądało na to, że zaraz się wywrócę, lecz do tego nie doszło. Stanęłam przy oknie. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Odpaliłam.
Niedługo potem wszedł Aide. Kiedy zobaczył mnie z papierosem, zmarszczył brwi i opuścił ręce. Spojrzał gdzieś w kąt i potem na mnie.
- I leave this  without comment. Pozostawię to bez komentarza.
- I’m sorry, but it’s… Przepraszam ale to…
- I know, habit. I have results of yours research, so I know that you smoke everyday. Wiem, nałóg. Mam wyniki badań, wiem że pali pani codziennie.
- But, not very much. Ale niedużo
- You have desolated lungs. Ma pani zniszczone płuca.
Spuściłam głowę, jakbym miała 13 lat i mnie złapali na paleniu. Wiem, że nie mogę.
- Klimczuk gave you an order. He told, that you can get special mission, and it will be in tropics. Details of mission you get in Poland. It will be in next week.
Klimczuk dał pani rozkaz. Powiedział że może pani dostać misję specjalną, w tropikach. Szczegóły misji będą w Polsce. To będzie w następnym tygodniu.

Faaaajnie! Polandia już w tym tygodniu. Ale co to za misja, którą mi Ef Klimczu daje? Nie mam pojęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz