Chanka

Chanka

środa, 18 czerwca 2014

"Come on babe, why don't we paint the town?"

- Cover me, I’m going to talk with them. Kryj mnie, idę z nimi gadać.
- You’re crazy? Oszalałaś?
- A little bit. Troszeczkę. – rzuciłam, na odchodne. Kroczyłam odważnie w kierunku z białą chusteczką w górze.
- I have peaceful intetions! Mam pokoje zamiary! – krzyknęłam. – Show your guns, putting your hands up! Pokażcie broń, podnosząc dłonie!
- Well, well, well. Captain Susannah Deszcz… nice lady who… No, no, no. Kapitam Zuzanna Deszcz… niezła dama która…
- Who’s gonna kill you, when you won’t be polite. Która cię zabiję, jak nie będziesz grzeczny. – rzuciłam chustkę i przytrzymałam karabin dwoma rękami. – In which state we are? W jakim stanie jesteśmy?
- Kentucky.
- All right. So, if my knowledge is right, there’s death penalty? Okej. No to jeśli się nie mylę, tutaj jest kara śmieci?
- Yes. Tak.
- For killing? Za zabijanie?
- Yes. Tak.
- So you can’t kill me as I can’t. No to nie możecie mnie zabić, jak i ja was nie mogę.
- We can. Możemy. – mruknął jakiś federalny wychodząc z krzaków i mierząc do mnie. – Throw your machine gun. We want only you, and you came to us. Rzuć ten karabin. Chcemy tylko ciebie i przyszłaś do nas.
- And what, you’ll be walking to Chicago with me? No i co, będziecie rypać z buta do Chicago ze mną?
- No… Nie… - powiedział przeładowywując. – I know why you are so brave. These two agents are covering you. Hey, bastards, I know that you are there! Wiem czemu jesteś taka odważna. Tamci dwaj ciebie kryją. Hej, durnie, wiem że tam jesteście!  – krzyknął do nich. To była podstawa całego planu, I runęła. Dupa, dupa, dupa, dupa. Myśl, myśl. – So, are you gonna come with me, or you gonna shot? No to pójdziesz ze mną, czy będziesz strzelać?
- Will you bark all night little bear, or are you gonna bite? Będziesz szczekał całą noc nędzny kundlu*, czy będziesz gryzł? – mruknęłam. – Boys, get outta here! Chłopaki, spadajcie stąd!
- Fuck you! Pierdol się! – krzyknął Butch.
Odwróciłam się do nich. – Change wheel and get the fuck outta here! Ten for Nicolaus Copernicus! Zmieńcie koło i wypierdalać stąd! Dziesięć dla Mikołaja Kopernika! – ryknęłam, pokazując kciuk w górę, chociaż sama do końca nie wiedziałam co robić. Rzuciłam karabin na ziemię.
- Good girl. Both hands up. Dobra dziewczynka. Obie ręce w górę.
Podniosłam ręce niezbyt w górę, a na boki. Szefunio wykręcił mi obie do tyłu i skuł jedną do mojego paska, a drugą do swojej lewej ręki. Czuję się jak prawdziwy kryminalista. Można by pomyśleć, po co to robiłam, trzeba było rozstrzelać wszystkich na początku. A nie, bo teraz panowie pojadą spokojnie do Illinois, do którego podwiozą mnie i ci. I tam jakoś ucieknę. A po co wykrzyczałam 10 za Mikołaja Kopernika?
Posąg Kopernika, o 10 rano i wieczorem. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- You know, Deszcz, why we are chasing you? Wiesz Deszcz dlaczego ciebie ścigamy? – trącił mnie Szef.
- I have no idea. Nie mam pojęcia. – parsknęłam z głupkowatym  śmiechem.
- That we don’t have any whores in our agency. Bo nie mamy kurw w naszej agencji. – parsknął.
- Vamoose. Spierdalaj. – odparsknęłam podobnie.
- It was joke, but all in all, I bet that all of us wants you have in bed. To żart, ale w sumie, idę o zakład że każdy z nas chciałby ciebie mieć w łóżku.
- Vamoose, all. Spierdalać, wszyscy. – parsknęłam ponownie. – You lie that you haven’t whores. You are the oldest whore in your agency. Ya’ pussy is like Bubble Yum right now. Kłamiesz że nie macie kurw. Jesteś najstarszą kurwą w waszej agencji. Twoja cipa jest teraz rozjebana jak sparciała guma*.
- Fuck you, Deszcz. Pierdol się, Deszcz.
- Mutually. Wzajemnie.
- Feel bad? Źle się czujesz?
- Better than your wife in your bed. Lepiej niż twoja żona w łóżku.
- I don’t have. And you will be quiet? Nie mam [żony]. Będziesz cicho?
- Quiet is girl who you are fucking. Cicha to jest laska którą pierdolisz.
- You have limited field to curse. You aren’t man, I suppose! Masz ograniczone pole do przeklinania. Nie jesteś facetem, no nie?
- Because I can’t tell that I was fucking your mother?! Bo nie mogę powiedzieć że pierdoliłam twoją matkę?
- Yes? Tak?
- Listen this! I was fucking your mother by curling-pin with nails on it! It was better than your fucking, fucker! To słuchaj tego! Pierdoliłam twoją matkę lokówką z gwoździami! To było lepsze niż twoje jebanie, złamasie!
- Nice intelligent! What else? Niezły inteligent! Co jeszcze?
- By cactus, wild cucumber, and fucking furious cockatoo! Kaktusem, dzikim ogórem i zajebiście wkurwionym kakadu!
- More, gimme more! Więcej, dawaj więcej!
- And… hahaha… oh, it’s too funny… hahaha… ALL RIGHT, you want hear it?! I… hahahha… o nie, to za śmieszne… hahaha… okej, chcesz to usłyszeć?
- Come on! Dawaj!
- Mooring pile, cause she’s like haven in Singapore! And one by one fucking containers, are big dicks! She has ho… Słup do cumowania, bo jest jak port w Singapurze! I jeden kutas za drugim to kontenerowce! Ma dziurę jak…
- Shut up. Zamknij się.
- Hole like a whole coun… Dziurę jak cały kr…
- Shut the fuck up. Zamknij się, kurwa.
- …ntry of The United States of America! …kraj Stanów Zjednoczonych!
- They told me that you like getting across somebody, aren’t you? Mówili mi że lubisz wyprowadzać z równowagi, no nie?
- No, I don’t do it. I’m just talking with you. Nie, ja tego nie robię. Po prostu z tobą rozmawiam.
- I quote, I was fucking your mother by curling-pin with nails on it. Are you lesbian? Cytuję, pierdoliłam twoją matkę lokówką z gwoździami. Jesteś lesbijką?
- I’m more heterosexual, than you think. Jestem bardziej hetero niż myślisz.
- Yea? I thought you’re virgin, because you’ve nickname ‘Maid of Orleans’? Ta? Myśleliśmy że jesteś dziewicą, bo masz ksywę „Dziewica Orleańska”?
- You’ve obsolete data. Macie nieaktualne dane. – roześmiałam się.
- Boss, she was poking with our agent, you don’t remember? Szefie, ona się rżnęła z naszym agentem, nie pamiętasz?
- Ough, yes. I forgotten. You like suck Big American Dicks? O tak, zapomniałem. Lubisz ssać wielkie amerykańskie kutasy?
- You are asking me, because you like? Pytasz, bo sam lubisz?
- Fuck you. Pierdol się.
- I’ve never did it. Nigdy tego nie robiłam.
- What an action without it? To co za jebanie bez tego?
- Fuck you, and fuck you, and you, and fuck you too. Fuck y’all. You can speak only about this? Pierdol się, pierdol się, i ty, i ty kurwa też. Pierdolcie się wszyscy. Tylko o tym potraficie mówić?
Zapadła cisza.
- So I see. No właśnie. – odparłam.
I po może dwóch kilometrach, wpakowano mnie do furgonu. Za chwilę byliśmy w Illinois, asz tak niedaleko było, abym była wolna. Jeden z agentów trącał jakąś strzykawkę i podszedł do szefa który wyciągnął swoją rękę a zarazem i moją.
- You are fucked, or something? Jesteś pojebany, czy co?– wykrzyczałam.
- What it is? Co to? – zapytał Boss.
- Heroin. Heroina. – odparł.
- Take Syndenham, this is too heavy. Weź Sydenhama, to za mocne.

- What? Co? – mruknęłam, odwracając się do Bossa. W tej samej chwili tamten złapał moją głowę od tyłu, podniósł w górę i próbował nalać czegoś, na co ja szczelnie zamknęłam koparę. Przestał polewać i poprosił innego agenta o pomoc. Kręciłam głową w każdą stronę, w końcu ktoryś niestety ucisnął żuchwę z obu stron, co powoduje automatyczne otworzenie ust. Zaczęłam blokować przełyk językiem, ale trzymający żuchwę jedną ręką, drugą przycisnął język, i mimo mojego zakrztuszenia, chyba nalali tyle ile chcieli. Za chwilę zrobiło mi się słabo i zemdlałam.

czwartek, 12 czerwca 2014

Znów naziści i tirówka

Kiedy już pozdejmowali małpki z drzew, ustawili nas w szeregu. Przyszedł nasz „kochany” Bormann i dał komendę baczność, nikt nie zasalutował, a wszyscy wyciągnęli ręce przed siebie, krzycząc – Sig Heil, Sig Heil! Tak wyperswadowaliśmy mu koniec długich i męczących musztr po nocy.
Również gdy zabierał nas do sali wykładowej, często graliśmy w wisielca, chociaż my graliśmy dłuższą wersję – w Błaszczyka. Prawie jak normalny wisielec, tyle że nie wisiał zwykły ludzik na szubienicy, tylko SS-man. Kiedyś ostro się wkurzył, bo hasłem było… chyba nie ma co zgadywać – Błaszczyk to stara kurwa. I powiedział że on teraz będzie wymyślać hasła i ten co wygra, będzie miał wolny wieczór. Oczywiście nikt nie chciał się zeszmacić i wszyscy przedłużali grę. Wymyślaliśmy hasła jak się dało, aby nie były takie, jakie wymyślił generał. Jeszcze dobrze pamiętam scenkę, kiedy na tablicy napisał P_ _ _ _ _ _ _ _ _ E. Według Błaszczyka, było to ‘pomieszanie’ bo pokazywał nam rękoma jakieś miksowanie, rękę na ręce, pokazywał jedną dłonią jakiś garnek i wkładał tam palec i mieszał… Wszyscy parsknęli śmiechem, kiedy ja z Aldo słusznie zauważyliśmy, że to pasuje pod „Pierdolenie”. Wstałam jako pierwsza i wykrzyknęłam:
- Panie Generale, uważam iż to chyba będzie „Pierdolenie”!
Błaszczyk popatrzył się złośliwie.
- Nie! Siadaj popaprańcu!
- Panie Generale, to chyba naprawdę „Pierdolenie”! – wstał Aldo.
- Siadaj, Aldo idyjoto!
- Yyyy, „Pierdolenie”?! – krzyknął następny, nie wstając.
- Eee, pierdoleeenie. – któryś jęknął.
- „Pierdolenie”I – zawtórował ktoś.
Wstałam i ryknęłam:
- Panie Generale, wszyscy wiemy że tu chodzi o …?!
I cała sala: PIERDOLENIE!
Himmler spąsowiał i krzyczał coś, a my zgodnym chórem krzyczeliśmy nasze hasło. Do sali wparował akurat Szef Więzienia, paru z Kierownictwa Biedronki, między innymi Klimczuk. Popatrzył na nas, chwilę się zaśmiał, potem spoważniał. Za chwilę wezwali żandarmerię, a kolejne dni spędziliśmy z taśmami na ustach, zdejmowanymi tylko do posiłków.
Ale przy posiłkach, wykmniliśmy dobry sposób na udupienie Błaszczyka jeszcze raz. Każdy znając kolejność w szeregu do cel, napisał sobie jedno słowo, a jak staliśmy w rzędzie, to na taśmach było pięknie wypisane: Generał – wygląda – jak kurwa – dlatego – wszystkim – mówi – że my – chcemy – zawsze go – wydymać. – Pytanie – brzmi – ile – bierze?
Taśmy zdjęto, a Błaszczyk nie miał już pomysłów. Przedtem każdy dzień wyglądał tak – o 5 rano wyganiał nas na dwór na 3 godziny, po czym była ta zwykła zaprawa, też z dwie godziny. Potem musieliśmy sprzątać kokoszki i sprzęty sportowe, wraz ze stadionem, aż do obiadu. Po obiedzie zawsze było oglądanie filmów, z tym pacnięciem na łeb i pytaniem, jakim mówiłam wcześniej. Filmy nudnawe, propagujące ustrój socjalizmu, mieliśmy czasem wrażenie że Błaszczyk to niezły arbuz[1]. No i jakieś głupkowate wykłady, no bo co mieli z nami robić. I o ile nie zrobiliśmy rozróby przed lub na kolacji, typu rzucanie nożami w jego podobiznę na sali, albo rysowanie jego podobizny i rozwieszanie po korytarzu (tylko ta podobizna miała mundur SS), tak nic nam się nie działo do 22. A jeśli nam się udało go rozwścieczyć, to wysyłał nas na nocne wypady.
To nie jest tak że my go tylko wkurzaliśmy. Na początku kary chwalił się jak paw, co to on z nas nie zrobi, że nigdy w życiu nie będzie nam się chciało następnych występków i tak dalej… Głównie czepiał się mnie, bo byłam jedynym rodzynkiem w całej grupie, z „postępami” wyrosłam na pupilka, który musiał mu czyścic z Aldo buty i pokój. Strasznie się z tego cieszył, a jak jeszcze powiedział coś nie tak do Raine’a albo do mnie tym bardziej, tak tego samego dnia miał pranie.
I tam w jego pokoju też było pole do popisów, od mazania pod biurkiem, przez wklejanie gum do żucia w środek buta, namawianie jego kota aby też tam zrobił swoja robotę, wsypywanie mąki pod podszewkę czapki (fajnie wyglądało, jak się dużo wysypało i po zdjęciu czapki miał białą głowę), aż po ryzykanckie podkładanie śmierdzi bomb wtedy kiedy miał w gabinecie jakąś wizytę.
Bardzo fajnie było jak któregoś dnia, był bardzo ważny apel i kiedy przemawiał nasz Fuhrer, wszyscy z trudem powstrzymywaliśmy śmiech, bo ktoś, kto sprzątał salę, stał za krzesłem i dokładnie w momencie kiedy usiadł na fotelu, rozległ się potężny pierd i kolega stojący za krzesłem puszczał bombę siarkowodorową. Smród niesamowity. Za to też mieliśmy karę.
 Był też przypadek kiedy w archiwum, wszystkie księgi Błaszczyka opatrzyliśmy tytułem Mein Kampf[2]  lub koślawym włosko polskim albo po niemiecku -  Biografico Zachwalantico se Benito Mussolini, Der Mode[3] von Heinrich Himmler[4], Weniger Fett. Gewicht verlieren mit uns[5] von Hermann Goering[6]Party. Leben der Sterne[7] von Joseph Goebbels[8], Methoden der Persuasion[9] von Heinrich Himmler[10], Faszyzm I Nazizm – dwa bratanki, Trzecia Rzesza od kuchni – Perfekcyjny Fuhrer Domu, Heil’s Kitchen.


Na spotkanie ze Sztabem Genialnym nakazał sobie przynieść w trakcie kilka ksiąg, aby pokazać że ma się czym pochwalić. Zdębieli, jak zobaczyli wykładane w takiej kolejności, w jakiej wcześniej podałam. Miał za to ostry przypał i sam nie wiedział, skąd takie książki wzięły się u niego na biurku. Na następny dzień, obczaił, że to tylko nabazgrane na papierze pakowym, zgrabne literki, wyglądające zupełnie jak druk. Godzinę później zaprosił biedronkarzy znowu, my tym razem go uprzedziliśmy i do środka powkładaliśmy jakieś kartki z planami, jak tu zniszczyć władzę, dojść na samą górę, zostać dyktatorem i zniszczyć kraj, ustanawiając Pierwszą Rzeszę Rzeczypospolitej, dodatkowo narysowaliśmy wielką kartkę ze wzorcem rasy aryjskiej, wyznaczone nowe granice kraju, projekt paktu z Rosją, gotową podjąć wojnę przeciw Stanom Zjednoczonym, plany bunkrów, zrzutów bomb atomowych… Zagotował się , gdy to wyleciało z akt, i przypał miał o tyle duży, że tłumaczenie że to ‘żołnierze’, nic nie dawało. Ktoś z góry mu pomógł, a my mieliśmy kolejne kary, które i tak były niczym w porównaniu do min Sztabowców…
- Well, we have been joking like that, all four months in prison. Then, we served a sentence, and came back to our army. My general was laughing and angry, because of these situations. After that, Błaszczyk was really hating me, and every time we were meeting, he was bad and stubborn. No i tak robiliśmy sobie jaja, całe 4 miechy w więzieniu. Potem odbyliśmy karę i wróciliśmy do armii. Mój generał się śmiał i był zły, przez te sytuacje. Potem Błaszczyk serio mnie nienawidził, i przy każdym spotkaniu był zły i uparty.
- I’m not surprised. No nie jestem zaskoczony. – roześmiał się Butch. – Imagination of you and your friends, exceeded all bounds, but I don’t understand meaning of title with Goering. Wasza wyobraźnia przekroczyła wszelkie granice, ale nie rozumiem tego tytułu z Goeringiem.
- Less fat. Lose your weight with us. Goering was really… big. Mniej tłuszczu. Zgub kilogramy znami. Goering był naprawdę… duży.
- Ahahahah, I understand. Ahahahah, rozumiem. – roześmiał się ponownie Butch. – I would never thought like you! – Ray, isn’t it funny? – parsknął do uśmiechniętego Ray’a. Nigdy bym na to nie wpadł! Ray, czyż to nie jest zabawne?
- It is, when you hear it first time. Jest, kiedy słyszysz to pierwszy raz. – odparł, śmiejąc się lekko.
- Hewlett told, you, huh? Hewlett ci powiedział? – uśmiechnęłam się.
- More or less. Mniej więcej.
- And you hadn’t been fired? A ciebie nie wylali? – spytał Butch.
- No, because I’ve guarantee of working. Only when I would do real meaning crime, I’m back to the prison, to Błaszczyk. And I don’t wanna! Nie, bo mam gwarancję pracy. Tylko kiedy zrobię coś naprawdę poważnego, wracam do więzienia, do Błaszczyka. A nie chcę!
- You are scaring me. Przerażasz mnie. – parsknał Ray.
Nagle samochodem rzuciło na lewo.
- What the fuck it was? Co to kurwa było? – krzyknęłam.
Następne szarpnięcie.
- Company… Towarzystwo…
- Pull in left side of highway. Zjedź na lewy pas.
- For what? Po co?
- Just pull in. Po prostu zjedź.
Butch zjechał, a ja wyjrzałam przez okno. Zaczęto do mnie strzelać z Dodge’a Chargera.
- Surely FBI. Pewnie FBI. – schowałam się powrotem. – Where’s M5A5? Gdzie M5A5?
- There. Tutaj.
- Gimme spyglass… It’s compatible with it? Dawaj kolimator… to jest kompatybilne?
- Sure. There you are. Jasne. Trzymaj to.
- Thanks. Can I get out by this window on back? Dzięki. Mogę wyjść przez okno na tyle?
Butch popatrzył na tył.
- Yes, but what you want to do? Tak, ale co chcesz zrobić?
- The same what they did us. To samo co oni nam. – powiedziałam uchylając okno. Kiedy już połową ciała byłam na zewnątrz, ktoś złapał mnie za nogę I wciągnął do środka. Ray.
- You are going nowhere. Nigdzie nie idziesz.
- So? You would go? Who’s better sniper? No to? Ty idziesz? Kto jest lepszym snajperem?
Butch spojrzał się na Ray’a.
- Give her a chance to do what she want to do. Daj jej szansę zrobić to co chce.
Ray popatrzył na Butcha zabójczym wzrokiem.
- For your responsibility. Na twoją odpowiedzialność. – powiedział.
- A czy ja robię coś na twoją? – odwarknęłam i wyszłam na siodło ciężarówki. Trzymając się kabli, oparłam się o naczepę i kabinę na takiej wysokości, abym mogła swobodnie oddać strzał z jednej lub drugiej strony. Gdy tylko Dodge wyłonił się z prawej strony, został ostrzelany, lecz nie do końca skutecznie. Weszłam na naczepę, i oni przestrzelili kolejne koło, co spowodowało rzucenie ciężarówką na prawo. Zdążyłam się przytrzymać krawędzi dachu, ale byłam na czystym strzale dla federalnych. Natychmiastowo wskoczyłam powrotem na dach, ledwo co ledwo unikając postrzelenia i krzyknęłam, aby ktoś z kabiny podał mi jakieś fanty wybuchowe. Ray położył czarną torbę, a Butch lekko przyspieszył, i torba znalazła się u mnie. Ostrzelałam szyberdach i wrzuciłam granat. Gdy to zobaczyli, natychmiast powyskakiwali z samochodu, a ciężarówką rzuciło na lewo… Torba została w jednej ręce a drugą się podtrzymywałam. Pieprzoną, niepełnosprawną, lewą ręką[11]. Butch chyba zobaczył mnie w lusterku, bo za chwilę zjechał na jakiś parking, ze mną wiszącą 3 i pół metra nad ziemią, to najmniej. Ray natychmiast podbiegł, złapał za wiszące nogi i kazał puścić krawędź. Kiedy już ją puściłam i jednocześnie, z braku oparcia i wyczucia równowagi, oparłam się na nim i zobaczyłam FBI kroczące ulicą. Przytulony do mojego brzucha, nie widział kompletnie nic, ja tymczasem strzeliłam trochę w niebo, na znak ostrzegawczy. Postawił mnie na ziemi.



[1] Arbuz – kolokwialne określanie komunistycznego trepa, z zewnątrz zielony, w środku czerwony
[2] Książka napisana przez Hitlera
[3] moda
[4] Himmler był szefem SS
[5] Mniej tłuszczu. Schudnij z nami
[6] Tytuł zabawny, kiedy wie się jak wyglądał Goering
[7] Party, życie gwiazd
[8] Goebbels był ministrem propagandy
[9] Metody perswazji
[10] Himmler był zarówno szefem SS jak i tym samym Gestapo
[11] Deszcz nie jest mańkutem. Większości rzeczy nie potrafi zrobić lewą ręką.

środa, 11 czerwca 2014

Nein, nein, nein, nein!

- Yes, I didn’t knew about it, till one day. He was my aide-de-camp. And cadet, this which I called Harrington. Tak, tylko że o tym nie wiedziałam, aż do pewnego dnia. Był moim adiutantem. I kadetem którego nazywałam Harringtonem.
- Mixed into acid action? Ten wmieszany w sprawę z kwasem?
- Exactly. His friend, Jackson…  Dokładnie. Jego kumpel, Jackson…
- Tall, blonde hair sassy schmoe? Wysoki, blondyn, butny debil?
- Exactly! You know him? Tak! Znasz go?
- It’s fired FBI sniper. Sometimes I was meeting with him on actions. To były snajper FBI. Czasami się na niego natykałem na akcjach.
- Why he was fired? Dlaczego go wylali?
- DEA.
- Oh fuck. O kurwa. – roześmiałam się. – that’s why he was infuriating me everyday! To dlatego mnie rozwścieczał każdego dnia!
- What he was doing? Co robił?
- Oh… I’ll tell you two the best stories with him in lead… Oj… opowiem ci dwie najlepsze historyjki z nim w roli głównej.

Oto Tabaluga, dzielny Tabaluga, sutki ma! Choć taki maleńki, chce wyruchać cały świat...

- How it ends? Jak to się kończy? – zapytal Butch.
- I was punished, but not officially… Sometimes I dream about this badass, Błaszczyk.  Byłam ukarana, ale nie oficjalnie… czasami śni mi się ten kretyn, Błaszczyk.
- Why you hate him? Czemu go nienawidzisz?
- Uhm… he was my punisher and kind of curator, after third penalty. Third and hard penalty. Uhm… był moim katem i kimś w rodzaju kuratowa, po trzeciej karze. Trzeciej i ciężkiej karze.
- What it was? Co nią było?
- That what I told in this tale – group fight in Stefan’s tavern. To o czym wspomniałam w tej opowieści – grupowa bójka w tawernie Stefana.
- You boxed him, and they catched you? Pobiłaś go i cię złapali?
- No, I escaped, but I kicked him in sniper boots, and no one of snipers had get out this day. Nie, uciekłam, ale skopałam go butami snajperskimi, a żaden ze snajperów nie wyszedł [na przepustkę] tamtego dnia.
- It leaved sign? They were looking his all body? Pozostawiło to jakiś znak? Oglądali całe jego ciało?
- No, they mustn’t, because it was on his face. Nie, nawet nie musieli, bo to było na tego twarzy.
- Gosh, hard-chick you are. How many times you were punished? Matko, ale z ciebie harda laska. Ile razy byłaś karana?
- With highway patrol? Wliczając drogówkę?
- That you told it, I suppose, that was many times? To że to powiedziałaś, oznacza że to się często zdarzało?
- I lost my license twice, because of points. When you must get fuck out, I can drive, I like chevies. Straciłam prawo jazdy dwa razy, przez punkty. Kiedy musisz spierdalać, mogę prowadzić, lubię pościgi.
- And punishments, without highway patrol? A kary bez drogówki?
- Five or six… Z pięć czy sześć…
- Okay, you told me third, go on. No to powiedz mi o trzeciej, dawaj.
- First was for drinking in cabinet. Pierwsza była za chlanie w gabinecie.
- Pretty much? Dużo wypiłaś?
- They found alcohol in my desk. Not me as drunk. Second was for fight with one woman, which was yelling at me that I’m slut and I do blowjob my colleagues. I made her broken legs and hand, and twisted arm, concussion and many bruises… Znaleźli alkohol w moim biurku. Nie mnie pijaną. Druga była za bójkę z jedną babką, która darła się na mnie że jestem dziwką i obciągam kolegom. Złamałam jej nogi i rękę, skręciłam ramię, miała wstrząs mózgu i wiele siniaków…
- Fury begins, and increases? Furia powstaje i rośnie w siłę?
- Surely. Then was action, which I would never forget… Pewnie. A potem była akcja której nigdy nie zapomnę…
Otóż po raz któryś, u Stefana, byliśmy tym razem w piątek, z 31 marca na 1 kwietnia, na bibie. Ostro zawiani, przyszliśmy w piątek do pracy. Oczywiście nikt nie miał nastrojów do żartów, bo była jakaś pieprzona kontrola o której nic a nic nie wiedzieliśmy. Wiedział Klimczu, ale nic nie mówił. I nie wiedzieliśmy, że nowe twarze w naszych plutonach to kontrolerzy. Ja, Wenom i Kubi praktycznie nic złego nie zrobiliśmy przez cały dzień, gdyby nie jedna feralna dobranocka. To takie coś, że puszcza się film rekrutom, i w trakcie zatrzymuje się go i pyta losową osobę, o fabułę, o szczegół i takie podobne. Akurat że przypomniało nam się że to prima aprilis, postanowiliśmy puścić polskim i amerykańskim rekrutom bajkę pod tytułem Tabaluga. Większość Polaków zna wszechobecny cytat, przez który dorobiliśmy się kary. Kontroli mówili że byłoby niemal wszystko znośnie, gdyby nie ten jeden akcent. Był to cytat Króla Arctosa, który po polsku brzmiał dosyć dwuznacznie, a dokładniej – Jakubie, zrób mi loda. Wiedzieliśmy z Wenomem o tym, że tak będzie powiedziane, i śmiejąc się z naszego kolegi Jakuba, kazaliśmy powtórzyć losowemu żołnierzowi, co powiedział Król Arctos. Pech chciał że trafiliśmy na kontrolkę, który zgodnie z nasza prośbą, musiał powiedzieć – Jakubie, zrób mi loda, a ja rozkazałam – Zatem Jakubowie, do dzieła! -  na co Jakub wstał, zaczęliśmy się śmiać. Poszedł do koka i przyniósł… lody. Wręczył kontrolowi, który wcale się nie śmiał, a reszta zaczęła wyć.

- And after it Błaszczyk had taken my ass under his influences. Not long time after it, we were catched pretty faced ‘U Stefana’. And the last, was with that acid and four soldiers. No i po tym Błaszczyk wziął mój tyłek pod swoje wpływy. Niedługo po tym zostaliśmy złapani u Stefana jako całkiem nieźle dziabnięci. No i ostatnie to było za ten kwas i czterech żołnierzy.
- For giving ice creams, you were punished? Byliście ukarani za rozdawanie lodów?
- No, in midtime, we called him as King of the Snowmans… No nie, w międzyczasie nazwaliśmy go królem bałwanów…
- He was angry? Był zły?
- Very… Like ton of beetroots. Bardzo. Jak tona buraków.
- It isn’t too light to be punished? To nie było zbyt lekkie [przewinięcie] względem kary?
- Between every cases were other vices… like not saluting, flaming, bad-behaviour, drinking, narcotizing simuthaneously having fun in not funny situations… Pomiędzy każdą sprawą były pewne słabostki… jak nie salutowanie, przeklinanie, złe zachowanie, chlanie, ćpanie wraz z świetną zabawą w nieśmiesznych sytuacjach…
- Your posse is very teeny infantile. When I was seventeen, I was taking drugs too, but my father found cocaine in my own room. He caned me so hard, that I’ve never, ever took drugs after it. Twoja paczka jest bardzo nastoletinia i infantylna. Kiedy miałem siedemnaście lat, też ćpałem, ale mój ojciec znalazł kokainę w moim pokoju. Sprał mnie tak, że już nigdy po nie nie sięgnąłem.
- Till now? Do teraz?
- No… but, I’m not regular adherent, like you, as I see. You’re A-head, like my friends from DEA say. Nie, ale… nie jestem regularnym ćpunem, jak ty, z tego co widzę. Jesteś A-head[1] jak mawiają moi kumple z DEA.
- I hope that I’ll never meet them. Mam nadzieję że nigdy ich nie spotkam.
- I don’t know, I don’t know. How you think, from where Ray has codeine? No nie wiem, nie wiem.  Jak myślisz, skąd Ray ma kodeinę?
-… aaaaaaaahaa… Your point! Good to know, that is confiscation of DEA. You have something else, I mean Acapulco for example? One ace, please… aaaahaaaaa… masz punkt! Dobrze wiedzieć, że to konfiskata DEA. Macie coś innego, mam na myśli jakieś Acapulco[2] na przykład? Jeden sztach, proszę…
- Your lover would lace me like my father long time ago. Don’t think about it. Twój kochaś zlał by mnie tak jak mój ojciec dawno temu. Nawet o tym nie myśl.
- He is hot tempered, that you told it? Jest strasznie w gorącej wodzie kąpany, że tak o nim mówisz?
- If is going of your health, he jump the gun. You are meeting with him, not including missions? Jak chodzi o twoje zdrowie, to wychodzi przed szereg. Spotykasz się z nim, wykluczając misje?



[1] Osoba biorąca LSD
[2] Mocna marihuana z Meksyku

wtorek, 10 czerwca 2014

"Jaka szafa, taka Narnia"

W tej chwili cała sala na ‘spierdalamy do Narnii’ zamarła. Narnia to szafa, w której kiedyś było okienko do wydawania potraw, a teraz służy nam. W jednej chwili Wenom podskoczył, otworzył szafę, która się przez moment opierała, władował zręcznie Hewletta jak wiejską pannę, Kubi zebrał kurtki i wskoczył przez otwór, my z Wenomem – ostatni chlust i do Narnii. W dokładnie tej samej chwili kiedy wparowała żandarmeria.
- Kubi, kurwa, dawaj kurtki! – burknął Hewlett.
- Cicho, do jasnej cholerki, nie wiesz że tam stoją? – odwarknął szeptem Kubi, chyba najbardziej przytomny z nich wszystkich.
- Weźcie się posuńcie, nie da się tu siedzieć! Zaraz się coś wypieprzy! – warknęłam.
- Posunąć, to cię mogę ja, a nie ich. – odwrócił się Wenom ze śmiechem.

sobota, 7 czerwca 2014

"Skład nieżywych czarnuchów"

Obudziłam się w nocy, w podobnej sytuacji jak wcześniej. Butch prowadzi ale tym razem Moja Kanapa śpi jak suseł.
- Whoah, what a good stuff… Ja cię, ale dobry towar… - mruknęłam,  przeciągając się.
- You vexed him, like nobody. Wnerwiłaś go jak nikt.
- Really? I’m sorry, I hate needles… Sorry honey… Naprawdę? Przepraszam, nienawidzę igieł… przepraszam kocie… - pocałowałam Ray’a w czoło. – I didn’t wanted… Nie chciałam…
- You are taking drugs casually? Tak zwyczajnie bierzesz narkotyki?
- Nah, sometimes… Czasami. - przypomniało mi się, jak któregoś piątku poszliśmy do ‘naszego’ baru, czyli Douga, Wenoma i Kubiego… Taki bar, w którym przesiadują wszyscy od nas po pracy. Nikt nikogo nie drażni, nie popędza, człowiek który godzinę temu się nad Tobą pastwił, bo robota nieskończona, siedzi stolik dalej, popijając browara, macha ci, że tu jest wolne. Nazywany jest amerykanów Kan-Kanem , od. Can-can – potrafisz potrafisz, bo po wyjściu z tego baru, większość myśli się wszystko umie. Nawet skoczyć z dachu i wylądować szpagatem. Sam bar nazywa się Zielona Mila, a i tak krąży nazwa ‘U Stefana Burczymuchy’ (właściciel ma na imię Stefan i nie jest rozmowny) albo jeszcze częściej ‘Skład zielonych’ lub jak my mówimy ‘Skład nieżywych czarnuchów’. Wiadomo że chodzi o Pulp Fiction, a nazywamy tak, bo jak jacyś przychodzą, to sami nie wychodzą. Są mniej odporni albo czerwoni[1] ich zabierają.

“Boys like you, are bad through and through. Still, girls like me, always seem to be with you...”

Przy jakiejś okazji otworzono, a raczej uchylono mi drzwi. Tam po prostu jest kawałek mieszkania.
- Pretty, but for what? Ładnie, ale po co to?
- In States, we cannot live in motel, or others… We crossed border, without permission. W Stanach nie możemy mieszkać w motelach i tch takich… przekroczyliśmy granicę, bez zezwolenia.
- If we just opened trailer, can I shave myself? I look like dosser. A skoro już otworzyliśmy naczepę, mogę się ogolić? Wyglądam jak menel – odparł Ray, drapiąc się po brodzie.
- No, you will do it in truck. We have not much time. Nie, zrobisz to w ciężarówce. Nie mamy za dużo czasu.
- I’d cut myself. Zatnę się.
- Well, don’t shave. One day long facial hair doesn’t look horrible. No to sie nie gól. Jednodniowy zarost nie wygląda okropnie.
- And it’s sexy. I jest seksowny. – dodałam.
- Sexy? Okay, like you told, I wouldn’t shave. But I feel like mujahideen in turban. Seksowny? Dobra, jak powiedziałaś, nie będzię się golił. Ale czuję się jak mudżahedin w turbanie.
Zamykając ciężarówkę, zauważyłam dziwną rzecz, otóż na wiejskiej drodze stało eleganckie auto. Chyba znów federalni.
- Boys, tell me, why we are destroying Hoovers, during when you are Hoovers, too. Chłopcy, powiedzcie mi, dlaczego niszczymy federalnych podczas gdy sami nimi jesteście.
Ray spojrzał na Butcha poważnie. Ten tylko krótko westchnął.
- They are spies, with Edgars badges, but they aren’t high-ranked. Scum. Tacky scum of FBI. Maybe you don’t know, but FBI doesn’t like CIA, and mutually, so cases didn’t closed by FBI, are taken by CIA. But these agents, who do chevy by us, are corrupted by murders. They want to shut us up. Probably Jules told them that we have good mercenary, it’s you, and they want to stifle you, maybe kidnap, maybe kill. We had to put you in Jules car, because we could only there slow down their moves. Every day we don’t know where they are, but while we ride to Illinois, we would have help. To szpiedzy, z odznakami federalnych, ale nie są wysoko postawieni. Szumowiny. Dziadowskie szumowiny z FBI. Może nie wiesz, ale FBI nie lubi CIA, i wzajemnie, więc sprawy niezamknięte przez FBI trafiają do CIA. Ale ci agenci, którzy nas ścigają, są skorumpowani przez morderców. Chcą żebyśmy się zamknęli. Prawdopodobnie Jules powiedział im że mamy dobrego najemnika, to Ty, i chcą ciebie przygłuszyć, może porwać, może zabić. Musieliśmy ciebie umieścić z Julesem w aucie, bo tylko tak mogliśmy spowolnić ich manewry. Każdego dnia nie wiemy gdzie są, ale wraz z wjazdem do Illinois, możemy mieć już pomoc.
- Good to know, that I was lure… Dobrze wiedzieć że byłam przynętą. - mruknęłam, z oburzeniem.
- We knew that you can run away. And we had time to do trap. Wiedzieliśmy że możesz im uciec. A my mieliśmy czas aby zrobić pułapkę.
Spojrzałam na Ray’a z dezaprobatą.
- It wasn’t my idea! To nie był mój pomysł! – podniósł ręce i odszedł gdzieś.
- You could tell me. I would… Mogłeś mi powiedzieć. To bym…
- … kill Jules, et cetera, et cetera. That’s why we didn’t told you. If you had killed Jules, you would have fucking big problems… electric chair for example. … zabiła Julesa, i tak dalej, I tak dalej. To dlatego ci nie powiedzieliśmy. Jakbyś zabiła Julesa, mogłabyś mieć zajebiście duże problemy… na przykład krzesło elektryczne.
- Neither corrupted? Ale nawet skorumpowany?
- Neither corrupted. Only agents aren’t under this law. You are mercenary, not agent, there’s difference. Nawet skorumpowany. Tylko agency nie są pod tym prawem. Ty jesteś najemnikiem, tutaj jest różnica.
- So, for what I’m here? No to po co tutaj jestem?
- You help us in finding this murderer, at first. Secondly – help us in investigation, and to be witness, simulthaneously not agent. And at third… Pomożesz nam w szukaniu tego mordercy, to po pierwsze. Po drugie – pomożesz nam w śledztwie, i będziesz świadkiem, jednocześnie nie agentem. No i po trzecie… - Butch spojrzał na Ray’a. - …for him. Without you he is useless wreck… rapidly breaks and have no ideas. When he don’t see you, don’t think about what should think, and this is one of the best we've got… …dla niego. Bez ciebie jest bezużytecznym wrakiem… szybko się łamie i nie ma pomysłów. Kiedy ciebie nie widzi, nie myśli o tym o czym powinien, a to jest jeden z najlepszych jakich mamy.
Zamilknęłam i popatrzyłam gdzieś.
- …if I’m signed by federals… It’s like marine boot[1]? Jeśli jestem naznaczona przez federalnych… to jest jak but Marinesa?
- Probably yes. By what they did it? Chyba tak. Czym to zrobili_
Podniosłam nogę, oparłam na ciężarówce. Podwinęłam nogawkę i Butch zobaczył lekkie wybrzuszenie na kostce.
- Oh fuck. It’s chip. So, there’s… O kurwa. To chip. Więc tutaj…
- We must cut my skin and throw away that shit. Musimy przeciąć moją skórę i wywalić to gówno.
Butch spojrzał na mnie lekko blady i krótko skinął. Poszedł do Ray’a i chwilę z nim porozmawiał. Ze spasowanej i spokojnej miny zamienił się w zdenerwowanego i wystraszonego… Podszedł do mnie.
- You are sure that we may cut you? Jesteś pewna że możemy cię pociąć?
Skinęłam zdawkowo, potwierdzając.
- We have to. Musimy. – dodałam.
Wsiedliśmy do naczepy. Butch przyniósł jakaś torbę, pełną różnych medykamentów i sprzętów medycznych.
- It will pretty fucking hurt? To będzie zajebiście bolało?
- Yes. Tak. – mruknął cicho Ray, rozpakowywując jakiś płyn i waciki. Wcale nie wyglądał na zadowolonego.
- What  you’ll be doing? Co będziesz robił? – zapytał Butch, nieco przerażony.
- It will make your pain lighter. To zmniejszy ból. – posmarował jakimś pomarańczowym płynem to miejsce. Wyciągnął zapakowany skalpel, umył ręce, założył rękawiczki. Położył szczypce na blaszanej tacce, w jedną rękę wziął wacik a w drugą wysterylizowany nóż.
- Try to not yell. Spróbuj nie krzyczeć. – mruknął.
Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby. W jednej chwili upiorny ból, prawie jak strzał, wbił się w moją nogę, jak jakieś cholerne wnyki. Trzęsłam się i ciężko oddychałam, ale nie wydałam z siebie żadnego okrzyku. Na chwilę ból zmalał i otworzyłam oczy. Butch zielony spogląda na rozcięty kawałek nogi, z którego fantazyjnie sączy się krew. Ray z pełnym spokojem wyciągnął maleńką pigułkę na tackę i spojrzał na mnie. Ja z obrzydzeniem patrzyłam na ranę.
- Don’t look. Nie patrz. – powiedział. – Now, it will be the worst. Teraz będzie najgorsze.
Zasłoniłam ręką twarz. Poczułam ukłucie i nic przeciąganą przeze mnie. Syknęłam i ugryzłam się w dłoń. Drugie kłucie. Myślałam że przegryzę sobie skórę na ręce. Krótko jęknełam. I trzeci. Puściłam zakrwawioną dłoń, zwijając się z bólu. Przemył to, a ja zaczęłam płakać. Powyrzucał wszystkie fanty jednorazowe, resztę dał Butchowi do umycia, który stał przy zlewie, nie mogąc już patrzeć na to. Ray usiadł obok, objął mnie i przytulił, głaszcząc po głowie, że już koniec, i żebym nie płakała.
Nie płacz, żołnierz nie płacze – jak to kiedyś mówiliśmy z kolegami.
- Why the hell you don’t have anesthesia? Dlaczego kurwa nie macie znieczulenia? – jęknęłam. – Or something pain killing, the fuck!? Albo cokolwiek przeciwbólowego, no kurwa!?
- Shhh… Butch, gimme this green box. Thanks. Ciiicho… Butch, daj mi to zielone pudełko. Dzięki. – wyjął jakąś strzykawkę. – There’s codeine, I’ll… To kodeina, ja…
- Stay with this ‘Spritze’ away from me. Trzymaj się z tą szprycą ode mnie z daleka. – podskoczyłam i odsunęłam się.
- I know you like to narcotize yourself. Wiem że lubisz ćpać.
- I taken acid[2], dragged in cocaine, but I’ve never brown[3]! I… Brałam kwas, wciągałam kokę, ale nigdy się nie dźgałam!
- Wait, wait. Remember what I told you in Rammstein? Czekaj czekaj. Pamiętasz co ci powiedziałem w Rammstein?
- That you’re sensitive, but you aren’t! To że jesteś delikatny, ale nie jesteś!
- In soul, yes, but it didn’t changed in vaccines. W duszy tak, ale nic się nie zmieniło ze strzykawkami.
- It not hurt, yet, I don’t need… Nie boli, nie potrzebuję…
- It will. Gimme your hand. Będzie. Daj mi rękę.
- No! Nie!
- Gimme your hand. I don’t wanna do it forcefully, okay? Daj mi rękę. Nie chcę tego robić na siłę, dobra?
- For fuck you want hand, when leg hurts like a hell?! Po cholerę chcesz rękę, jak noga boli mnie jak jasny chuj!
Ray już sie nie pytał. Przycisnął mnie swoim ciałem i wbił w udo. Zabolało jak jasny gwint.
- Now, she will fly away… No, to teraz odpłynie…
- O kurwa, ale daje… - mruknęłam z zapartym tchem. Przetarłam twarz i spojrzałam na swoją dłoń. Nie to co kwas, gdzie widzi się fioletowe nosorożce z głową kota i dupą pawiana a wszystko jest w radosnych kolorach tęczy. Tu mi po prostu odpaliło podobnie jak z marihuaną, ale to miało działać głównie przeciw bólowi.
- Ja pierdziu, prawie jak marycha…! – wykrzyczałam zachwycona. Ray spoglądał na mnie z politowaniem, a Butch śmiał się do zmywanych naczyń.
- Buddy, I didn’t knew that you have drugs here. You are selling? Stary, nie wiedziałam że macie tu narkotyki. Pohandlujemy? – odparłam i padłam na kanapę. Zasnęłam w mgnieniu oka, upadając.
- Nah, that’s dope. No, a to jest odurzenie.
- Let’s get outta here. Take her to truck and we will ride. We are half way to Chicago. Wynośmy się stąd. Bierz ją do ciężarówki i jedziemy. Jesteśmy w połowie drogi do Chicago.




[1] Marine boot – but z gps.
[2] LSD
[3] Dać sobie w żyłę

piątek, 6 czerwca 2014

"Get your motor runnin' head out on the highway! Lookin' for adventure and whatever comes our way!"

Chciałam się odwrocić, zobaczyć kto to.
- Don’t move! Throw gun! Nie ruszaj się! Rzuć broń!
Rzuciłam Berettę.
- Hands up, legs… Ręce do gory, nogi…
- Widely. Szeroko. – dokończyłam, wkurzona. Wypełniłam polecenie I zostałam zmacana drugi raz. Odebrano mi broń i schowano. To samo miał Jules.
- Bears, get the fuck out here. Miśki, wypierdalać stąd. – ryknął federalny.
Misie się zmyły.
- Cuff her. Good job, Jules, you would be pretty Hoover, as I. Skuj ją. Dobra robota, Jules, będziesz równie świetnym federalnym jak ja.
- Jules, you motherfucking cunt… Jules ty jebana pizdo… - mruknęłam.
- Don’t jive, laid by agent bitch. Nie podskakuj, zerżnięta przez agenta dziwko.
- Je*any lachociąg. – mruknęłam, i splunęłam.
Federalni chcieli mnie wpakować do Jag’a, ale na powitanie wjechali Butch z Ray’em oraz kilkoma M5A5, zanim zdążyli mnie zakuć w kajdany. Rzucili mi jeden, wycelowałam w nich.
- Too lah-di-dah move, bitches! To zbyt pochopny krok, dziwki! – pokręciłam głową.

czwartek, 5 czerwca 2014

"I don't give a damn 'bout my reputation"

I pojechaliśmy. Jules przez chwilę trzymał się poważnie, potem się uśmiechnął i spojrzał na mnie. Ja obojętnie na niego.
- I didn’t told last thing. Ray was writing diary, till we had readen it. I have it. I think, it would be the best, when you read it. – podał mi jakiś gruby zeszycik, trochę obszarpany. Spojrzałam się na niego jak na debila (i słusznie), po czym wzięłam od niego leciwy kajet. Chwilę myśląc, co bym chciała przeczytać, po prostu przerzuciłam karę kartek i oto co tu mamy – Deszczu w San Francisco.
- I broke up with Sally.

środa, 4 czerwca 2014

"Sweet home Alabama"

- After this wing-ding in Thailand, he has nickname ‘French-Kisser’, hahahahah. We all know that he diddled you there, and he poked you too, last night. Don’t feel offened, but he passes as Bond copy. Hahah. With one correction – he choosed you, one, finest. And you don’t know this kinky man at all… Po tej sytej imprze w Tajlandii, ma ksywę “French-Kisser” hahahahah. Wszyscy wiemy że rżnął cię tam i posuwał ostatniej nocy. No nie czuj się urażona, ale on uchodzi za kopię Bonda. Hahah. Z jednym wyjątkiem, on wybrał ciebie, jedną, najlepszą. I nie znasz do końca tego zboczonego gościa…
- I ain’t wide knowledge about that. Nie miałam o tym tak szerokiego pojęcia. – odwróciłam się do Ray’a – Tell me something what I don’t know. You know, whatchamacallit, some exempli gratia[1]. Powiedz mi coś czego nie wiem, No wiesz, jak to zwą, jakieś przykłady.
- What a whangydoodles you will tell her? Jakie bzdury jej opowiesz?  – roześmiał się ponownie Ray, mrugając do Butcha.

wtorek, 3 czerwca 2014

"So why waste time with other guys when you can have mine? I ain't asking for no sacrifice. Baby, your friends do not need to know"

- Okay, AP is the best thing I’ve ever seen. Miss, can you tell me something about landing? Okej, autopilot to najlepsza rzecz jaką w życiu widziałem. Panienko, możesz mi powiedzieć coś na temat lądowania?
- Everything. Turn radio on, connect with tower, or land somewhere on grass. Wszystko. Włącz radio, skontaktuj się z wieżą, albo ląduj gdzieś na trawie.
- Grass please. Trawę poproszę. – odparł Butch.
- All right. You see this field? Dobra, widzisz to pole?
- Yes. Tak.
- It’s corn. It could be. Turn off engines. To kukurydza. Może być. Wyłącz silniki.
- What? Co?
- Turn of engines, meh. Like that. Wyłącz silniki, ech. Tak. – pociągnęłam za przepustnicę. Let’s go!
- Oh my Gosh. O mój Boże. – mruknął Jules. – Total madness! Totalne szaleństwo!
- Easy come, easy go! Little high, little low! Łatwo przyszło, łatwo poszło! Trochę wzlotów, trochę upadków!  – krzyknęłam. – It’s going faster and lower… lower, lower. Too slow. Try do stairs. To idzie szybciej i niżej… niżej, niżej. Za wolno. Spróbuj zrobić schody.
- What the fucking stairs? Jakie znowu kurwa schody? – zapytał, krzycząc z przerażeniem Butch.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

"I believe I can fly"

Tymczasem siedziałam i słuchałam co się dzieje w drugm pokoju.
‘Jules, surely we don’t understand each other. You can’t undermine her ego, it may be weird, it’s hard person, but her sensitive point is her ego. Don’t make angry atmosphere.’ Jules, pewnie się nie zrozumieliśmy. Nie możesz podkopywać jej ego, to może być dziwne, ale to twarda osoba, lecz jej delikatnym punktem jest właśnie jej ego
‘Boss, I just didn’t belie…’ Szefie, ja po prostu…
‘Don’t. She’s higher than you, do not…’ Nie. Jest wyższa od ciebie [stopniem], nie…
- Nobody’s higher than me! Nikt nie jest wyżej niż ja! – krzyknęłam, weedując i nasłuchując Rammstein.
- Shit, weed, oh fuck. O kurwa, zioło…
- No fuck, just rock. Hahahah… good stuff. Nie kurwa, tylko bujaj się! Hahahah… dobry towar.
- Okay Susannah, we must talk with our boss, can you stay there and do nothing? Okej Susannah, musimy pogadać z naszym szefem, możesz tu zostać i nie robić nic?
- Okay. Okej. – wstrzymałam oddech.
- You can breathe, of course. Oczywiście możesz oddychać.
- It’s more than nothing, you… To więcej niż nic, ty…
Wyszli. A ja dalej spalam gibona. Położyłam się na plecach, wydmuchując marzycielsko dym w górę. Dub. Dap. Dib, darab. Dub. Dab. Dib. Darab, daab. Usnęłam. Obudziły mnie krzyki i włam na chatę, uznałam to za nieistotne, i spałam dalej. Obudziło mnie klepanie po twarzy.
- Wake up, wake up. Obudź się, obudź się. – cedził Ray.

niedziela, 1 czerwca 2014

"I'm one card short of a full deck"

Obudziłam się, oślepiona kubańskim słońcem, które artystycznie oświetlało staro amerykański pokój. Dopiero teraz zauważyłam, że czerwony neon jest po prostu zawieszony na oknie, na zewnątrz a robił taką reuma… romantyczną atmosferę. Prawie jak w filmie Shall we Dance. Wystrój był na tyle dziwny, jakby ktoś tu mieszkał raz na 2 lata. Chciałam się obejrzeć, ale szkoda mi było budzić Ray’a, który obejmował mnie z tyłu. Słodko śpi, taki spokojny i bez tego uśmiechu, wszechobecnego zresztą. Taka wyłączona wersja i cicho śpiąca, bo jedyny dyskomfort jaki czułam, to taki, że nie mogłam się ruszyć. Zbyt silnie mnie trzymał. A kij tam. Gdzieś mi się spieszy? Zamknęłam oczy, z zamiarem ponownego zaśnięcia, gdy usłyszałam chrzęst zamka i hiszpański. Wtedy powieki Ray’a otworzyły się i srebrne oczy, znów spojrzały na mnie z uśmiechem.
- Somebody’s yelling at you, isn’t it? Ktoś krzyczy na ciebie, nie? – mruknęłam cicho.