CNN Breaking News
A few hours ago, american lieutenant colonel Dean Randall was stabbed in
Wroclaw, in Poland. Police keeps information, there’s one victim of this
tragedy, soldier of Polish Army, which data is top secret. Witnesses of this
massacre affirm that Randall began to shot to the defenseless person, which
stab him once in self-defense. Victim was shot eight, I repeat – EIGHT TIMES.
American Navy spokesman keeps silent, colonel Griffith, could you tell me, what
really happened … oh, I’ve information from the last hand: Polish Army revealed
data of victim. It’s very meritorious person for San Francisco…
W tej
chwili, i Monique zamarła… zanim pokazano zdjęcie, wiedziała, że chodzi o
Deszcza. Z żalem popatrzyła na ojca rozmawiającego z Ray’em, który był tak
załamany, jakby się dowiedział, że zostało mu dwa dni życia. A zostało mu całe
życie. Bez możliwości powrotu do ‘tamtych dni’.
- Why you
leaved her… ? Dlaczego ją zostawiłeś? – zapytał Cortez, lekko przerażony tym, co się stało. Nie
rozumiał, dlaczego dwoje kochających się ludzi, nie zostało ze sobą.
- I did harm. And I didn’t wanted do
it anymore… Zrobiłem krzywdę. I nie chciałem tego zrobić już nigdy więcej. - szepnął.
- She
forgave you? Wybaczyła ci? – spytał, w ogóle nie wiedząc o tym, że jego była zbiegła
pacjentka była ukochaną jego syna.
- I don’t know… I don’t remember
when I told it, Monique said that she bursted tears, and ran away, saying good-bye…
I’m stupid. I’m such a foolish dull… now, nothing matters to me, Dad. Nothing,
without her. Nie wiem... Nie pamiętam kiedy to powiedziałem, Monique powiedziała że wybuchnęła płaczem i uciekła, mówiąc: żegnaj... Jestem głupi. Jestem tak bardzo tępym głupkiem... teraz, nic już dla mnie nie ma znaczenia, tato. Nic, bez niej.
- You played it wrong, son. If she
came to you, when you were sick, that was probably big proof of her love. And
you simply destroyed it… Źle to zagrałeś synu. Jeśli przyszła do ciebie, kiedy byłeś chory, to był to prawdopodobnie wielki dowód jej miłości. I ty to tak po prostu zniszczyłeś...
- I wanna back time, Dad, I wanna
hold her by me! I wanna… I wanna get back to her…! Chcę cofnąć czas, tato, chcę ją mieć przy sobie! Chcę... Chcę do niej wrócić...!
- Son… Synu...
- Dammit, what a fucking bastard I
am! I ruined my and her life… Cholera, jakim pierdololonym kretynem jestem! Zrujnowałem moje i jej życie...
- … calm down… If … If all is
finished… you just may go on her funeral… that’s all what you can do, now… I’m
very sorry. ...spokojnie... jeśli... jeśli wszystko już skończone... możesz pójść na pogrzeb... to wszystko co możesz teraz zdrobić... Bardzo mi przykro.
- You had the same… what you have
done? Miałeś tak samo... co zrobiłeś?
- That what I said. It’s only one
thing… you can pray for her, also. It’s only way, where you can connect with
her… To co powiedziałem. Jest tylko jedna rzecz... możesz się też za nią modlić. To jedyna droga, gdzie możesz się z nią połączyć.
- Talking like a priest. Gadanie jak u księdza.
- Other ways don’t exist. Life is
like going on minefield, for one mistake, we can pay by our life… or
somebody’s. Inne sposoby nie istnieją. Życie jest jak chodzenie na polu minowym, za jeden błąd możemy przypłacić swoim życiem... albo czyimś.
Monique
podeszła do brata i przytuliła go. Ray, usiłując się nie rozpłakac ponownie,
znów złożył twarz w dłonie.
- … who told
you, that she is dead …? ...kto ci powiedział że ona nie żyje? – zapytała, głaskając go po ramieniu.
- Doctor
friend. Przyjaciel lekarz. – mruknął monosylabicznie, poprzez palce.
- I think, that you should go to
Poland, Xavi. Myślę że powinieneś pojechać do Polski, Xavi. – powiedziała, spoglądając na ojca. – Get a ticket, and go, now,
if doctor accepts it… Zdobądź bilet i jedź, teraz, jeśli lekarz nie ma nic przeciwko.
Raymond spojrzał na ojca.
- I’ll get it. Monique, go home, and
pack him. Ray gets ticket, okay? Załatwię to. Monique, jedź do domu i go spakuj. Ray dorwie bilet, dobra?
- Sure. Jasne. –
powiedziała Monique wstając, i poszła. Cortez wstał i już się kierował do
gabinetu lekarzy, gdy Ray podniósł głowę i powiedział donośnie:
- I’m afraid. I won’t go, I want,
but I’m afraid. Boję się. Nie pojadę. Chcę, ale się boję.
Cortez
odwrócił się do niego, jakby miał kilka latek i nie chciał jeść zupki.
- You love her? Kochasz ją?
- Yes, but … Tak, ale...
- What but, what but…? Try to bid
farewell her with love, am I not right? Co ale, co ale? Spróbuj ją pożegnać z miłością, czyż nie mam racji?
- You are. Masz.
Ray po
półgodzinie został wypisany ze szpitala i zmarkotniały poszedł kupić bilet.
Ojciec wraz z Monique pożegnali go na lotnisku jeszcze tego samego dnia.
Całe
dziesięć godzin w samolocie truł się smutnymi piosenkami, i myślał, jak by
było, gdyby nie dopuścił do tego nieszczęsnego finiszu. Wprawdzie wina była po
obu stronach, choć Ray uważał, że najwięcej winy było jego, bo on zdradził,
opuścił i cały czas się wahał. Tak naprawdę nie był pewien siebie, bo tego co
czuł, był pewien. Czuł się tak perfidnie jak Costner, jako Robin Hood, gdy
porwano jego Lady, bo nie chodziło o to, czy ktoś ją porwał. Chodziło o to uczucie,
gdy traci się osobę, być może na zawsze. Zażądał rozstania, nie chcąc jej
więcej krzywdzić, był tak zdesperowany, aby dbać o to, aby nie stało się jej
nic złego, aż tak, że postanowił sam wyeliminować z jej środowiska. Gdy był
chory, to list od niej postrzegał jako dowód na to, że wie o jego zdradzie, tej
z niejakim Taylorem, i był przerażony, że ona wie o wszystkim, mimo tego, że
mieszka na drugim końcu świata.
Gdzie jest
wina Deszcza?
Deszczu to
szczeniak. Więcej tłumaczyć nie trzeba. Kapitan Bomba, LSD, alkohol, po prostu
kwiat gimbazy, który przetrwał aż do takiego wieku i kwitnie, a raczej kwitnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz