Chanka

Chanka

piątek, 21 listopada 2014

Send me an angel...!

Ray wylądował we Wrocławiu, i od razu udał się do Hewletta, uprzednio do niego dzwoniąc, czy jest w pracy, czy w domu. Hewlett powiedział mu, aby najpierw zajechał do niego i razem pojadą do Baśki porozmawiać.
- You know, I was thrilled, when I heard this… One of best friends, killed in affect. That’s unbelievable, when I saw this in CNN… Baśka will tell us more, she was in hospital this time. She saw this, and she told that… oh she will tell you. Wiesz, byłem przerażony kiedy to usłyszałem... jeden z najlepszych kumpli zamordowany w afekcie. To niewiarygodne, kiedy zobaczyłem to w CNN... Baśka opowie nam więcej, była wtedy w szpitalu. Widziała to, i powiedziała że... oj, ona ci powie.
- I’m the worst man on the world… dammit… Jestem najgrorszym facetem na tej ziemi... cholera...
- Randall is worse than you, believe me. Randall jest gorszy od ciebie, uwierz mi.
- I’d kill motherfucker. Zabiję skurwysyna.
- I see that you are recovering… I know, what happened with you… Widzę że zdrowiejesz... wiem co się z tobą stało.
- I would not speak about that. Wolałbym o tym nie mówić.
Wysiedli pod blokiem Baśki. Teraz został z niczym, przez swój błąd…
Weszli na górę i Baśka otworzyła im drzwi. Spojrzała na Ray’a ze współczuciem i zaprosiła do środka. Usiedli w salonie, a ona przygotowała im herbatę, po czym usiadła.
- On wie?
- Nie. – odparł Hewlett. Jest trochę nieswój, ale chyba da radę.
- Jak chcecie… Tłumacz, bo ja nie znam tego waszego słownictwa…
Rozmowę z Hewlettem przerwał Ray.
- You are married? Jesteście małżeństwem? – zapytał dosyć wyrwany z kontekstu, spoglądając na jej rękę.
Baśka spojrzała na nią również, i westchnęła spoglądając na Hewletta z uśmiechem. Ten na to też się uśmiechnął.
- You, each other? Wy, razem? – jąknął się Ray.
- No…! Nie...! – parsknął Hewlett. – With Jeff, bastard. Z Jeffem, kretynie. – uśmiechnął się.
- You looked at yourself, like marriage. Spojrzeliście się na siebie jak małżeństwo. – podsumował Ray.
- Co on mówi? – zapytała Baśka. Nie mogła ogarnąć kalifornijskiego akcentu, wymieszanego z kubańskim.
- Pyta czy jesteśmy małżeństwem. – roześmiał się po raz drugi Hewlett. – Nie jesteśmy, nie?
- Pewnie, że nie! – obruszyła się Baśka.
- Baśka will tell, and I’ll be translating. Baśka będzie mówić, ja będę tłumaczył. – powiedział Doug.
- No więc tak… ja byłam tam na dyżurze, na korytarzu, stałam w recepcji… Jak ją przywieźli, to wszyscy zamarli, bo krew lała się z noszy, jakby ją z frontu przywieźli… miała dużo ran, nie policzyłam, bo plamy były tak rozległe, że się pokrywały. Pokażę na sobie aż gdzie, o tu, od ramienia nad lewą piersią, aż po udo, i za udem jeszcze osobno było na łydce. Reszta się pokrywała, i wyglądała, jakby wpadła do połowy do czerwonej farby. Była przytomna i próbowała mówić, płakała, znaczy, łzy jej leciały po twarzy, i powoli traciła przytomność, no bo lekarze nawet tam powiedzieli, żeby szybciej coś tam, bo się zaraz wykrwawi na śmierć i będzie kicha, po zawodach. Pamiętam, że na pierwszy widok, to mało co nie zemdlałam, ale potem musiałam asystować przy pchaniu noszy i ona mnie jeszcze rozpoznała. Nie słyszałam co mówi, tylko ruszała ustami, powtarzała coś o Tobie, ale nie byłam w stanie zrozumieć co, bo to były jakieś nieskładne słowa. Miała łzy w oczach i przewracała nimi…
- What she was talking? Co mówiła? – zapytał przygnębiony Ray.
- Hmm… nie wiem czy powinnam ci mówić, bo wiem w jakich byliście ostatnich zażyłościach, a nie chce zaburzać twojej równowagi.
Ray spojrzał na nią, popijając herbatę, i uważnie ją odłożył.
- I know that it sounds stupid, but I leaved her, because I loved her. What she told? Wiem że to brzmi głupio, ale zostawiłem ją, bo ją kochałem. Co powiedziała?
- No że dalej cię kochała i że to zerwanie nie miało dla niej żadnego znaczenia.
Ray uśmiechnął się sam do siebie, odłożył herbatę, po czym znów posmutniał. Kolejny raz dano mu w twarz, kolejny raz dowiedział się, jak wielkie żniwo miał jego błąd.
- I’m idiot. Jestem idiotą. – mruknął sam do siebie.
- You can fix it. Możesz to naprawić. – powiedział Hewlett od siebie, z lekkim uśmiechem. Ray spojrzał na niego niepewnie, myśląc co knuje.

- No dalej, powiedz mu. – uśmiechnęła się Baśka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz