Chanka

Chanka

wtorek, 4 listopada 2014

One man come here to justify... one man to overthrow

Weszłam do ciemnego pokoju z pozaciąganymi żaluzjami. Ściany zdawały się być bordowe, ale niebieskie światła przenikające zasłony, całkowicie zabijały czerwień i nadawały pokojowi atmosferę wprost z kostnicy. W tym świetle, odbijały się zniszczone wazony, kawałki szkła na starej, szarawej podłodze, a meble zdawały się jęczeć z bólu, gdyż były całkiem stare i okropnie zdewastowane. Jeszcze drzazgi leżały po tej dewastacji.
Cały pokój był niewielki, ale surowość i bałagan w nim był tak dobrany, że pusta przestrzeń pomiędzy mną, a meblami, przerastała nawet stepy przed Górami Skalistymi. Mansardowe okno, ze staro wiktoriańskimi ramami, posmutniało to wszystko i … i właśnie. Pod tym oknem stało metalowe łóżko, takie idealnie pasujące do tej aury. Na nim leżał Ray, znaczy – chyba on, na boku, plecami do drzwi. Niemiarowo oddychał i patrzył gdzieś prawdopodobnie w dół, bo miał opuszczoną głowę. Do tego był przeraźliwie chudy – jak na czas, w ile się uporałam przyjechać, to musiał chyba już nie jeść nic w Polsce – co sprawiało wrażenie płachty rozciągniętej na drewnianym szkielecie. Taki był cień, gdy się przyjrzałam, nie wyglądało to aż tak źle. Jak Slenderman trochę.
- No voy a comer, Monique, ni siquiera intentarlo. – mruknął, chrypliwym głosem. Nie będe jeść, Monique, nawet nie próbuj.
Stałam w drzwiach dalej, Monique cofnęła się do poprzedniego pokoju i założyła ręce.
- Tienes una visita. – powiedziała głośno. Masz gościa.
- I told you that I want to be alone! Powiedziałem ci że chcę być sam! – krzyknął i odwrócił się. Licha postac pojaśniała w blasku światła z korytarza.
Przeraziłam się. Kiedyś zawsze elegancki i zadbany. Teraz moja mina może zostać włączona do kanonu memów, pod tytułem ‘coś ty ze sobą zrobił?’.
Istotnie, ciało Raya, wyglądało… źle. Źle – wystające żebra, kości ze stawów, wcześniej chude policzki, teraz były tak naciągnięte, że przy jakiejkolwiek mimice, skóra nienaturalnie wyciągała się i marszczyła, jak po botoksie. Mina jego natomiast była z początku pełna nadziei, lecz po chwili, zrezygnowana i lekko podenerwowana. Jak pies w schronisku, gdy czeka na nowego właściciela, i owy pretendent przystaje przy nim, po czym odchodzi. Tak to wyglądało.
- I’d sooner expect the devil. Prędzej spodziewałbym się diabła. – wymamrotał, z zapartym tchem.
- It’s something like that. No, to coś w tym stylu. – mruknęłam ironicznie. Spojrzałam w podłogę I znów na niego. W oczach stały mu świeczki. – I did mistake. I did, and I want to… Popełniłam błąd. Tak, i chcę...
- Oh well, ain’t you blind? No pewnie, jesteś ślepa? – ryknął wściekle, z nutą rozpaczy. – Don’t you see these scars on my wrists? I cut myself tens times, because of you! I couldn’t forgive myself, why you did it! Ask her, how many times she had to take me from hospital after suicide attempts! I didn’t count, I counted on effect! … and you… You say now, that you want what …? Fix this? It’s impossible! Nie widzisz tych blizn na moich nadgarstkach? Ciąłem się dziesiątki razy przez ciebie! Nie mogłem sobie darować, dlaczego to zrobiłaś? Spytaj jej, ile razy musiała odbierać mnie ze szpitala po próbach samocbójczych! Nie liczyłem, liczyłem na efekt! ... a ty ... A ty teraz mówisz, że chcesz co... ? Naprawić to? To niemożliwe! – krzyczał, przechodząc powoli w płacz.
- … Xavi1, calm down, she’s trying… Xavi, uspokój się, ona próbuje... - zaczęła uspokajającym tonem Monique.
- NO! Now, she has to listen to me! Scars and wounds may be healed, but not heart cut along and across! And you crossed it by poniard dunk in vinegard! It doesn’t exist now, you understand? … maybe only in my dreams… NIE! Teraz to ona ma słuchać mnie! Blizny i rany mogą się uleczyć, ale nie serce przecięte wzdłuż i w poprzek! A ty przecięłaś je sztyletem zanurzonym w occie! Już nie istnieje, rozumiesz? ... może tylko w moich snach... - mówił łamiącym się głosem. Rzeczywiście miał rację…
- … let’s get out here, he has outburst… ... chodźmy stąd, ma napad ... - Monique złapała mnie za przedramię i lekko cofnęła.
- WAIT, I didn’t finish yet! CZEKAJ, jeszcze nie skończyłem! – ryknął stanowczym głosem, ku naszemu zaskoczeniu. - … you must squeeze out it, you have to… ... musisz to z siebie wydusić, musisz... - mówił sam do siebie, kołysząc się w przód i tył - I thought that you never may know it… I cheated on you, and I’m so sorry… I’m so depressed… I… I don’t know what to tell more… Myślałem że może nigdy się tego nie dowiesz... Zdradziłem cię i jest mi ogromnie przykro... jestem w takim dole... ja... ja nie wiem co powiedzieć...
Teraz to ja poczułam, jakby ktoś poprzez żebra, skrzętnie i sprytnie wbił mi sztylet w serce. Cała spąsowiałam, potem pobladłam, uspokoiłam się, mimo rozsierdzonej duszy w środku – no kurna, wiedziałam! – to starałam się nie wybuchnąć. On jest chory, ja nie powinnam unmaster myself2. Spojrzałam zawiedziona w dół.
- … when… When you did it? ...kiedy... kiedy to zrobiłeś? – wymamrotałam, monotonnie i z nutą niepewności…


1Xavi – zdrobnienie od Javier/Xavier.


2Z Ep.2 – unmaster yourself – ‘odkontrolowac się’

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz