Weszłam do ciemnego pokoju z
pozaciąganymi żaluzjami. Ściany zdawały się być bordowe, ale
niebieskie światła przenikające zasłony, całkowicie zabijały
czerwień i nadawały pokojowi atmosferę wprost z kostnicy. W tym
świetle, odbijały się zniszczone wazony, kawałki szkła na
starej, szarawej podłodze, a meble zdawały się jęczeć z bólu,
gdyż były całkiem stare i okropnie zdewastowane. Jeszcze drzazgi
leżały po tej dewastacji.
Cały pokój był niewielki, ale
surowość i bałagan w nim był tak dobrany, że pusta przestrzeń
pomiędzy mną, a meblami, przerastała nawet stepy przed Górami
Skalistymi. Mansardowe okno, ze staro wiktoriańskimi ramami,
posmutniało to wszystko i … i właśnie. Pod tym oknem stało
metalowe łóżko, takie idealnie pasujące do tej aury. Na nim leżał
Ray, znaczy – chyba on, na boku, plecami do drzwi. Niemiarowo
oddychał i patrzył gdzieś prawdopodobnie w dół, bo miał
opuszczoną głowę. Do tego był przeraźliwie chudy – jak na
czas, w ile się uporałam przyjechać, to musiał chyba już nie jeść
nic w Polsce – co sprawiało wrażenie płachty rozciągniętej na
drewnianym szkielecie. Taki był cień, gdy się przyjrzałam, nie
wyglądało to aż tak źle. Jak Slenderman trochę.
- No voy a comer, Monique, ni siquiera
intentarlo. – mruknął, chrypliwym głosem. Nie będe jeść,
Monique, nawet nie próbuj.
Stałam w drzwiach dalej, Monique
cofnęła się do poprzedniego pokoju i założyła ręce.
- Tienes una visita. – powiedziała
głośno. Masz gościa.
- I told you that I want to be alone! Powiedziałem ci że chcę być sam! –
krzyknął i odwrócił się. Licha postac pojaśniała w blasku
światła z korytarza.
Przeraziłam się. Kiedyś zawsze
elegancki i zadbany. Teraz moja mina może zostać włączona do
kanonu memów, pod tytułem ‘coś ty ze sobą zrobił?’.
Istotnie, ciało Raya, wyglądało…
źle. Źle – wystające żebra, kości ze stawów, wcześniej
chude policzki, teraz były tak naciągnięte, że przy jakiejkolwiek
mimice, skóra nienaturalnie wyciągała się i marszczyła, jak po
botoksie. Mina jego natomiast była z początku pełna nadziei, lecz
po chwili, zrezygnowana i lekko podenerwowana. Jak pies w schronisku,
gdy czeka na nowego właściciela, i owy pretendent przystaje przy
nim, po czym odchodzi. Tak to wyglądało.
- I’d sooner expect the devil. Prędzej spodziewałbym się diabła. –
wymamrotał, z zapartym tchem.
- It’s something
like that. No, to coś w tym stylu. – mruknęłam ironicznie. Spojrzałam w podłogę
I znów na niego. W oczach stały mu świeczki. –
I did mistake. I did, and I want to… Popełniłam błąd. Tak, i chcę...
- Oh well, ain’t
you blind? No pewnie, jesteś ślepa? – ryknął wściekle, z nutą rozpaczy. – Don’t you
see these scars on my wrists? I cut myself tens times, because of
you! I couldn’t forgive myself, why you did it! Ask her, how many
times she had to take me from hospital after suicide attempts! I
didn’t count, I counted on effect! … and you… You say now, that
you want what …? Fix this? It’s impossible! Nie widzisz tych blizn na moich nadgarstkach? Ciąłem się dziesiątki razy przez ciebie! Nie mogłem sobie darować, dlaczego to zrobiłaś? Spytaj jej, ile razy musiała odbierać mnie ze szpitala po próbach samocbójczych! Nie liczyłem, liczyłem na efekt! ... a ty ... A ty teraz mówisz, że chcesz co... ? Naprawić to? To niemożliwe! – krzyczał,
przechodząc powoli w płacz.
- … Xavi1,
calm down, she’s trying… Xavi, uspokój się, ona próbuje... - zaczęła uspokajającym tonem
Monique.
- NO! Now, she has to listen to me! Scars and wounds may be healed, but not heart cut along
and across! And you crossed it by poniard dunk in vinegard! It
doesn’t exist now, you understand? … maybe only in my dreams… NIE! Teraz to ona ma słuchać mnie! Blizny i rany mogą się uleczyć, ale nie serce przecięte wzdłuż i w poprzek! A ty przecięłaś je sztyletem zanurzonym w occie! Już nie istnieje, rozumiesz? ... może tylko w moich snach... -
mówił łamiącym się głosem. Rzeczywiście miał rację…
- … let’s get out here, he has
outburst… ... chodźmy stąd, ma napad ... - Monique złapała mnie za przedramię i lekko cofnęła.
- WAIT, I didn’t finish yet! CZEKAJ, jeszcze nie skończyłem! –
ryknął stanowczym głosem, ku naszemu zaskoczeniu. - … you must
squeeze out it, you have to… ... musisz to z siebie wydusić, musisz... - mówił sam do siebie, kołysząc
się w przód i tył - I thought that you never may know it… I
cheated on you, and I’m so sorry… I’m so depressed… I…
I don’t know what to tell more… Myślałem że może nigdy się tego nie dowiesz... Zdradziłem cię i jest mi ogromnie przykro... jestem w takim dole... ja... ja nie wiem co powiedzieć...
Teraz to ja poczułam, jakby ktoś
poprzez żebra, skrzętnie i sprytnie wbił mi sztylet w serce. Cała
spąsowiałam, potem pobladłam, uspokoiłam się, mimo rozsierdzonej
duszy w środku – no kurna, wiedziałam! – to starałam się nie
wybuchnąć. On jest chory, ja nie powinnam unmaster myself2.
Spojrzałam zawiedziona w dół.
- … when… When you did
it? ...kiedy... kiedy to zrobiłeś? – wymamrotałam, monotonnie i z nutą niepewności…
1Xavi
– zdrobnienie od Javier/Xavier.
2Z
Ep.2 – unmaster yourself – ‘odkontrolowac się’
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz