Chanka

Chanka

czwartek, 12 czerwca 2014

Znów naziści i tirówka

Kiedy już pozdejmowali małpki z drzew, ustawili nas w szeregu. Przyszedł nasz „kochany” Bormann i dał komendę baczność, nikt nie zasalutował, a wszyscy wyciągnęli ręce przed siebie, krzycząc – Sig Heil, Sig Heil! Tak wyperswadowaliśmy mu koniec długich i męczących musztr po nocy.
Również gdy zabierał nas do sali wykładowej, często graliśmy w wisielca, chociaż my graliśmy dłuższą wersję – w Błaszczyka. Prawie jak normalny wisielec, tyle że nie wisiał zwykły ludzik na szubienicy, tylko SS-man. Kiedyś ostro się wkurzył, bo hasłem było… chyba nie ma co zgadywać – Błaszczyk to stara kurwa. I powiedział że on teraz będzie wymyślać hasła i ten co wygra, będzie miał wolny wieczór. Oczywiście nikt nie chciał się zeszmacić i wszyscy przedłużali grę. Wymyślaliśmy hasła jak się dało, aby nie były takie, jakie wymyślił generał. Jeszcze dobrze pamiętam scenkę, kiedy na tablicy napisał P_ _ _ _ _ _ _ _ _ E. Według Błaszczyka, było to ‘pomieszanie’ bo pokazywał nam rękoma jakieś miksowanie, rękę na ręce, pokazywał jedną dłonią jakiś garnek i wkładał tam palec i mieszał… Wszyscy parsknęli śmiechem, kiedy ja z Aldo słusznie zauważyliśmy, że to pasuje pod „Pierdolenie”. Wstałam jako pierwsza i wykrzyknęłam:
- Panie Generale, uważam iż to chyba będzie „Pierdolenie”!
Błaszczyk popatrzył się złośliwie.
- Nie! Siadaj popaprańcu!
- Panie Generale, to chyba naprawdę „Pierdolenie”! – wstał Aldo.
- Siadaj, Aldo idyjoto!
- Yyyy, „Pierdolenie”?! – krzyknął następny, nie wstając.
- Eee, pierdoleeenie. – któryś jęknął.
- „Pierdolenie”I – zawtórował ktoś.
Wstałam i ryknęłam:
- Panie Generale, wszyscy wiemy że tu chodzi o …?!
I cała sala: PIERDOLENIE!
Himmler spąsowiał i krzyczał coś, a my zgodnym chórem krzyczeliśmy nasze hasło. Do sali wparował akurat Szef Więzienia, paru z Kierownictwa Biedronki, między innymi Klimczuk. Popatrzył na nas, chwilę się zaśmiał, potem spoważniał. Za chwilę wezwali żandarmerię, a kolejne dni spędziliśmy z taśmami na ustach, zdejmowanymi tylko do posiłków.
Ale przy posiłkach, wykmniliśmy dobry sposób na udupienie Błaszczyka jeszcze raz. Każdy znając kolejność w szeregu do cel, napisał sobie jedno słowo, a jak staliśmy w rzędzie, to na taśmach było pięknie wypisane: Generał – wygląda – jak kurwa – dlatego – wszystkim – mówi – że my – chcemy – zawsze go – wydymać. – Pytanie – brzmi – ile – bierze?
Taśmy zdjęto, a Błaszczyk nie miał już pomysłów. Przedtem każdy dzień wyglądał tak – o 5 rano wyganiał nas na dwór na 3 godziny, po czym była ta zwykła zaprawa, też z dwie godziny. Potem musieliśmy sprzątać kokoszki i sprzęty sportowe, wraz ze stadionem, aż do obiadu. Po obiedzie zawsze było oglądanie filmów, z tym pacnięciem na łeb i pytaniem, jakim mówiłam wcześniej. Filmy nudnawe, propagujące ustrój socjalizmu, mieliśmy czasem wrażenie że Błaszczyk to niezły arbuz[1]. No i jakieś głupkowate wykłady, no bo co mieli z nami robić. I o ile nie zrobiliśmy rozróby przed lub na kolacji, typu rzucanie nożami w jego podobiznę na sali, albo rysowanie jego podobizny i rozwieszanie po korytarzu (tylko ta podobizna miała mundur SS), tak nic nam się nie działo do 22. A jeśli nam się udało go rozwścieczyć, to wysyłał nas na nocne wypady.
To nie jest tak że my go tylko wkurzaliśmy. Na początku kary chwalił się jak paw, co to on z nas nie zrobi, że nigdy w życiu nie będzie nam się chciało następnych występków i tak dalej… Głównie czepiał się mnie, bo byłam jedynym rodzynkiem w całej grupie, z „postępami” wyrosłam na pupilka, który musiał mu czyścic z Aldo buty i pokój. Strasznie się z tego cieszył, a jak jeszcze powiedział coś nie tak do Raine’a albo do mnie tym bardziej, tak tego samego dnia miał pranie.
I tam w jego pokoju też było pole do popisów, od mazania pod biurkiem, przez wklejanie gum do żucia w środek buta, namawianie jego kota aby też tam zrobił swoja robotę, wsypywanie mąki pod podszewkę czapki (fajnie wyglądało, jak się dużo wysypało i po zdjęciu czapki miał białą głowę), aż po ryzykanckie podkładanie śmierdzi bomb wtedy kiedy miał w gabinecie jakąś wizytę.
Bardzo fajnie było jak któregoś dnia, był bardzo ważny apel i kiedy przemawiał nasz Fuhrer, wszyscy z trudem powstrzymywaliśmy śmiech, bo ktoś, kto sprzątał salę, stał za krzesłem i dokładnie w momencie kiedy usiadł na fotelu, rozległ się potężny pierd i kolega stojący za krzesłem puszczał bombę siarkowodorową. Smród niesamowity. Za to też mieliśmy karę.
 Był też przypadek kiedy w archiwum, wszystkie księgi Błaszczyka opatrzyliśmy tytułem Mein Kampf[2]  lub koślawym włosko polskim albo po niemiecku -  Biografico Zachwalantico se Benito Mussolini, Der Mode[3] von Heinrich Himmler[4], Weniger Fett. Gewicht verlieren mit uns[5] von Hermann Goering[6]Party. Leben der Sterne[7] von Joseph Goebbels[8], Methoden der Persuasion[9] von Heinrich Himmler[10], Faszyzm I Nazizm – dwa bratanki, Trzecia Rzesza od kuchni – Perfekcyjny Fuhrer Domu, Heil’s Kitchen.


Na spotkanie ze Sztabem Genialnym nakazał sobie przynieść w trakcie kilka ksiąg, aby pokazać że ma się czym pochwalić. Zdębieli, jak zobaczyli wykładane w takiej kolejności, w jakiej wcześniej podałam. Miał za to ostry przypał i sam nie wiedział, skąd takie książki wzięły się u niego na biurku. Na następny dzień, obczaił, że to tylko nabazgrane na papierze pakowym, zgrabne literki, wyglądające zupełnie jak druk. Godzinę później zaprosił biedronkarzy znowu, my tym razem go uprzedziliśmy i do środka powkładaliśmy jakieś kartki z planami, jak tu zniszczyć władzę, dojść na samą górę, zostać dyktatorem i zniszczyć kraj, ustanawiając Pierwszą Rzeszę Rzeczypospolitej, dodatkowo narysowaliśmy wielką kartkę ze wzorcem rasy aryjskiej, wyznaczone nowe granice kraju, projekt paktu z Rosją, gotową podjąć wojnę przeciw Stanom Zjednoczonym, plany bunkrów, zrzutów bomb atomowych… Zagotował się , gdy to wyleciało z akt, i przypał miał o tyle duży, że tłumaczenie że to ‘żołnierze’, nic nie dawało. Ktoś z góry mu pomógł, a my mieliśmy kolejne kary, które i tak były niczym w porównaniu do min Sztabowców…
- Well, we have been joking like that, all four months in prison. Then, we served a sentence, and came back to our army. My general was laughing and angry, because of these situations. After that, Błaszczyk was really hating me, and every time we were meeting, he was bad and stubborn. No i tak robiliśmy sobie jaja, całe 4 miechy w więzieniu. Potem odbyliśmy karę i wróciliśmy do armii. Mój generał się śmiał i był zły, przez te sytuacje. Potem Błaszczyk serio mnie nienawidził, i przy każdym spotkaniu był zły i uparty.
- I’m not surprised. No nie jestem zaskoczony. – roześmiał się Butch. – Imagination of you and your friends, exceeded all bounds, but I don’t understand meaning of title with Goering. Wasza wyobraźnia przekroczyła wszelkie granice, ale nie rozumiem tego tytułu z Goeringiem.
- Less fat. Lose your weight with us. Goering was really… big. Mniej tłuszczu. Zgub kilogramy znami. Goering był naprawdę… duży.
- Ahahahah, I understand. Ahahahah, rozumiem. – roześmiał się ponownie Butch. – I would never thought like you! – Ray, isn’t it funny? – parsknął do uśmiechniętego Ray’a. Nigdy bym na to nie wpadł! Ray, czyż to nie jest zabawne?
- It is, when you hear it first time. Jest, kiedy słyszysz to pierwszy raz. – odparł, śmiejąc się lekko.
- Hewlett told, you, huh? Hewlett ci powiedział? – uśmiechnęłam się.
- More or less. Mniej więcej.
- And you hadn’t been fired? A ciebie nie wylali? – spytał Butch.
- No, because I’ve guarantee of working. Only when I would do real meaning crime, I’m back to the prison, to Błaszczyk. And I don’t wanna! Nie, bo mam gwarancję pracy. Tylko kiedy zrobię coś naprawdę poważnego, wracam do więzienia, do Błaszczyka. A nie chcę!
- You are scaring me. Przerażasz mnie. – parsknał Ray.
Nagle samochodem rzuciło na lewo.
- What the fuck it was? Co to kurwa było? – krzyknęłam.
Następne szarpnięcie.
- Company… Towarzystwo…
- Pull in left side of highway. Zjedź na lewy pas.
- For what? Po co?
- Just pull in. Po prostu zjedź.
Butch zjechał, a ja wyjrzałam przez okno. Zaczęto do mnie strzelać z Dodge’a Chargera.
- Surely FBI. Pewnie FBI. – schowałam się powrotem. – Where’s M5A5? Gdzie M5A5?
- There. Tutaj.
- Gimme spyglass… It’s compatible with it? Dawaj kolimator… to jest kompatybilne?
- Sure. There you are. Jasne. Trzymaj to.
- Thanks. Can I get out by this window on back? Dzięki. Mogę wyjść przez okno na tyle?
Butch popatrzył na tył.
- Yes, but what you want to do? Tak, ale co chcesz zrobić?
- The same what they did us. To samo co oni nam. – powiedziałam uchylając okno. Kiedy już połową ciała byłam na zewnątrz, ktoś złapał mnie za nogę I wciągnął do środka. Ray.
- You are going nowhere. Nigdzie nie idziesz.
- So? You would go? Who’s better sniper? No to? Ty idziesz? Kto jest lepszym snajperem?
Butch spojrzał się na Ray’a.
- Give her a chance to do what she want to do. Daj jej szansę zrobić to co chce.
Ray popatrzył na Butcha zabójczym wzrokiem.
- For your responsibility. Na twoją odpowiedzialność. – powiedział.
- A czy ja robię coś na twoją? – odwarknęłam i wyszłam na siodło ciężarówki. Trzymając się kabli, oparłam się o naczepę i kabinę na takiej wysokości, abym mogła swobodnie oddać strzał z jednej lub drugiej strony. Gdy tylko Dodge wyłonił się z prawej strony, został ostrzelany, lecz nie do końca skutecznie. Weszłam na naczepę, i oni przestrzelili kolejne koło, co spowodowało rzucenie ciężarówką na prawo. Zdążyłam się przytrzymać krawędzi dachu, ale byłam na czystym strzale dla federalnych. Natychmiastowo wskoczyłam powrotem na dach, ledwo co ledwo unikając postrzelenia i krzyknęłam, aby ktoś z kabiny podał mi jakieś fanty wybuchowe. Ray położył czarną torbę, a Butch lekko przyspieszył, i torba znalazła się u mnie. Ostrzelałam szyberdach i wrzuciłam granat. Gdy to zobaczyli, natychmiast powyskakiwali z samochodu, a ciężarówką rzuciło na lewo… Torba została w jednej ręce a drugą się podtrzymywałam. Pieprzoną, niepełnosprawną, lewą ręką[11]. Butch chyba zobaczył mnie w lusterku, bo za chwilę zjechał na jakiś parking, ze mną wiszącą 3 i pół metra nad ziemią, to najmniej. Ray natychmiast podbiegł, złapał za wiszące nogi i kazał puścić krawędź. Kiedy już ją puściłam i jednocześnie, z braku oparcia i wyczucia równowagi, oparłam się na nim i zobaczyłam FBI kroczące ulicą. Przytulony do mojego brzucha, nie widział kompletnie nic, ja tymczasem strzeliłam trochę w niebo, na znak ostrzegawczy. Postawił mnie na ziemi.



[1] Arbuz – kolokwialne określanie komunistycznego trepa, z zewnątrz zielony, w środku czerwony
[2] Książka napisana przez Hitlera
[3] moda
[4] Himmler był szefem SS
[5] Mniej tłuszczu. Schudnij z nami
[6] Tytuł zabawny, kiedy wie się jak wyglądał Goering
[7] Party, życie gwiazd
[8] Goebbels był ministrem propagandy
[9] Metody perswazji
[10] Himmler był zarówno szefem SS jak i tym samym Gestapo
[11] Deszcz nie jest mańkutem. Większości rzeczy nie potrafi zrobić lewą ręką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz