Kiedy już pozdejmowali
małpki z drzew, ustawili nas w szeregu. Przyszedł nasz „kochany” Bormann i dał
komendę baczność, nikt nie zasalutował, a wszyscy wyciągnęli ręce przed siebie,
krzycząc – Sig Heil, Sig Heil! Tak
wyperswadowaliśmy mu koniec długich i męczących musztr po nocy.
Również gdy
zabierał nas do sali wykładowej, często graliśmy w wisielca, chociaż my
graliśmy dłuższą wersję – w Błaszczyka. Prawie jak normalny wisielec, tyle że
nie wisiał zwykły ludzik na szubienicy, tylko SS-man. Kiedyś ostro się wkurzył,
bo hasłem było… chyba nie ma co zgadywać – Błaszczyk
to stara kurwa. I powiedział że on teraz będzie wymyślać hasła i ten co
wygra, będzie miał wolny wieczór. Oczywiście nikt nie chciał się zeszmacić i
wszyscy przedłużali grę. Wymyślaliśmy hasła jak się dało, aby nie były takie,
jakie wymyślił generał. Jeszcze dobrze pamiętam scenkę, kiedy na tablicy
napisał P_ _ _ _ _ _ _ _ _ E. Według Błaszczyka, było to ‘pomieszanie’ bo
pokazywał nam rękoma jakieś miksowanie, rękę na ręce, pokazywał jedną dłonią
jakiś garnek i wkładał tam palec i mieszał… Wszyscy parsknęli śmiechem, kiedy
ja z Aldo słusznie zauważyliśmy, że to pasuje pod „Pierdolenie”. Wstałam jako
pierwsza i wykrzyknęłam:
- Panie
Generale, uważam iż to chyba będzie „Pierdolenie”!
Błaszczyk
popatrzył się złośliwie.
- Nie!
Siadaj popaprańcu!
- Panie
Generale, to chyba naprawdę „Pierdolenie”! – wstał Aldo.
- Siadaj,
Aldo idyjoto!
- Yyyy, „Pierdolenie”?!
– krzyknął następny, nie wstając.
- Eee,
pierdoleeenie. – któryś jęknął.
-
„Pierdolenie”I – zawtórował ktoś.
Wstałam i
ryknęłam:
- Panie
Generale, wszyscy wiemy że tu chodzi o …?!
I cała sala:
PIERDOLENIE!
Himmler
spąsowiał i krzyczał coś, a my zgodnym chórem krzyczeliśmy nasze hasło. Do sali
wparował akurat Szef Więzienia, paru z Kierownictwa Biedronki, między innymi
Klimczuk. Popatrzył na nas, chwilę się zaśmiał, potem spoważniał. Za chwilę
wezwali żandarmerię, a kolejne dni spędziliśmy z taśmami na ustach,
zdejmowanymi tylko do posiłków.
Ale przy
posiłkach, wykmniliśmy dobry sposób na udupienie Błaszczyka jeszcze raz. Każdy
znając kolejność w szeregu do cel, napisał sobie jedno słowo, a jak staliśmy w
rzędzie, to na taśmach było pięknie wypisane: Generał – wygląda – jak kurwa – dlatego – wszystkim – mówi – że my –
chcemy – zawsze go – wydymać. – Pytanie – brzmi – ile – bierze?
Taśmy
zdjęto, a Błaszczyk nie miał już pomysłów. Przedtem każdy dzień wyglądał tak –
o 5 rano wyganiał nas na dwór na 3 godziny, po czym była ta zwykła zaprawa, też
z dwie godziny. Potem musieliśmy sprzątać kokoszki i sprzęty sportowe, wraz ze
stadionem, aż do obiadu. Po obiedzie zawsze było oglądanie filmów, z tym pacnięciem
na łeb i pytaniem, jakim mówiłam wcześniej. Filmy nudnawe, propagujące ustrój
socjalizmu, mieliśmy czasem wrażenie że Błaszczyk to niezły arbuz[1]. No i jakieś głupkowate
wykłady, no bo co mieli z nami robić. I o ile nie zrobiliśmy rozróby przed lub
na kolacji, typu rzucanie nożami w jego podobiznę na sali, albo rysowanie jego
podobizny i rozwieszanie po korytarzu (tylko ta podobizna miała mundur SS), tak
nic nam się nie działo do 22. A jeśli nam się udało go rozwścieczyć, to wysyłał
nas na nocne wypady.
To nie jest
tak że my go tylko wkurzaliśmy. Na początku kary chwalił się jak paw, co to on
z nas nie zrobi, że nigdy w życiu nie będzie nam się chciało następnych
występków i tak dalej… Głównie czepiał się mnie, bo byłam jedynym rodzynkiem w
całej grupie, z „postępami” wyrosłam na pupilka, który musiał mu czyścic z Aldo
buty i pokój. Strasznie się z tego cieszył, a jak jeszcze powiedział coś nie
tak do Raine’a albo do mnie tym bardziej, tak tego samego dnia miał pranie.
I tam w jego
pokoju też było pole do popisów, od mazania pod biurkiem, przez wklejanie gum
do żucia w środek buta, namawianie jego kota aby też tam zrobił swoja robotę,
wsypywanie mąki pod podszewkę czapki (fajnie wyglądało, jak się dużo wysypało i
po zdjęciu czapki miał białą głowę), aż po ryzykanckie podkładanie śmierdzi
bomb wtedy kiedy miał w gabinecie jakąś wizytę.
Bardzo
fajnie było jak któregoś dnia, był bardzo ważny apel i kiedy przemawiał nasz
Fuhrer, wszyscy z trudem powstrzymywaliśmy śmiech, bo ktoś, kto sprzątał salę,
stał za krzesłem i dokładnie w momencie kiedy usiadł na fotelu, rozległ się
potężny pierd i kolega stojący za krzesłem puszczał bombę siarkowodorową. Smród
niesamowity. Za to też mieliśmy karę.
Był też przypadek kiedy w archiwum, wszystkie
księgi Błaszczyka opatrzyliśmy tytułem Mein
Kampf[2] lub koślawym włosko polskim albo po niemiecku
- Biografico
Zachwalantico se Benito Mussolini, Der Mode[3]
von Heinrich Himmler[4],
Weniger Fett. Gewicht verlieren mit uns[5]
von Hermann Goering[6], Party.
Leben der Sterne[7]
von Joseph Goebbels[8],
Methoden der Persuasion[9]
von Heinrich Himmler[10],
Faszyzm I Nazizm – dwa bratanki, Trzecia Rzesza od kuchni – Perfekcyjny
Fuhrer Domu, Heil’s Kitchen.
Na spotkanie
ze Sztabem Genialnym nakazał sobie przynieść w trakcie kilka ksiąg, aby pokazać
że ma się czym pochwalić. Zdębieli, jak zobaczyli wykładane w takiej
kolejności, w jakiej wcześniej podałam. Miał za to ostry przypał i sam nie
wiedział, skąd takie książki wzięły się u niego na biurku. Na następny dzień,
obczaił, że to tylko nabazgrane na papierze pakowym, zgrabne literki,
wyglądające zupełnie jak druk. Godzinę później zaprosił biedronkarzy znowu, my
tym razem go uprzedziliśmy i do środka powkładaliśmy jakieś kartki z planami,
jak tu zniszczyć władzę, dojść na samą górę, zostać dyktatorem i zniszczyć
kraj, ustanawiając Pierwszą Rzeszę Rzeczypospolitej, dodatkowo narysowaliśmy
wielką kartkę ze wzorcem rasy aryjskiej, wyznaczone nowe granice kraju, projekt
paktu z Rosją, gotową podjąć wojnę przeciw Stanom Zjednoczonym, plany bunkrów,
zrzutów bomb atomowych… Zagotował się , gdy to wyleciało z akt, i przypał miał
o tyle duży, że tłumaczenie że to ‘żołnierze’, nic nie dawało. Ktoś z góry mu
pomógł, a my mieliśmy kolejne kary, które i tak były niczym w porównaniu do min
Sztabowców…
…
- Well, we have been joking like
that, all four months in prison. Then, we served a sentence, and came back to
our army. My general was laughing and angry, because of these situations. After
that, Błaszczyk was really hating me, and every time we were meeting, he was
bad and stubborn. No i tak robiliśmy
sobie jaja, całe 4 miechy w więzieniu. Potem odbyliśmy karę i wróciliśmy do armii.
Mój generał się śmiał i był zły, przez te sytuacje. Potem Błaszczyk serio mnie nienawidził,
i przy każdym spotkaniu był zły i uparty.
- I’m not surprised. No nie jestem zaskoczony. – roześmiał
się Butch. – Imagination of you and your friends, exceeded all bounds, but I
don’t understand meaning of title with Goering. Wasza wyobraźnia przekroczyła wszelkie granice, ale nie rozumiem tego tytułu
z Goeringiem.
- Less fat. Lose your weight with us. Goering
was really… big. Mniej tłuszczu. Zgub kilogramy
znami. Goering był naprawdę… duży.
- Ahahahah, I understand. Ahahahah, rozumiem. – roześmiał się
ponownie Butch. – I would never thought like you! – Ray, isn’t it funny? –
parsknął do uśmiechniętego Ray’a. Nigdy bym
na to nie wpadł! Ray, czyż to nie jest zabawne?
- It is, when you hear it first
time. Jest, kiedy słyszysz to pierwszy
raz. – odparł, śmiejąc się lekko.
- Hewlett told, you, huh? Hewlett ci powiedział? – uśmiechnęłam
się.
- More or less. Mniej więcej.
- And you hadn’t been fired? A ciebie nie wylali? – spytał Butch.
- No, because I’ve guarantee of
working. Only when I would do real meaning crime, I’m back to the prison, to
Błaszczyk. And I don’t wanna! Nie,
bo mam gwarancję pracy. Tylko kiedy zrobię coś naprawdę poważnego, wracam do więzienia,
do Błaszczyka. A nie chcę!
- You are
scaring me. Przerażasz mnie. –
parsknał Ray.
Nagle
samochodem rzuciło na lewo.
- What the fuck it was? Co to kurwa było? – krzyknęłam.
Następne szarpnięcie.
- Company… Towarzystwo…
- Pull in left side of highway. Zjedź na lewy pas.
- For what? Po co?
- Just pull in. Po prostu zjedź.
Butch
zjechał, a ja wyjrzałam przez okno. Zaczęto do mnie strzelać z Dodge’a
Chargera.
- Surely
FBI. Pewnie FBI. – schowałam się
powrotem. – Where’s M5A5? Gdzie M5A5?
- There. Tutaj.
- Gimme spyglass… It’s compatible
with it? Dawaj kolimator… to jest kompatybilne?
- Sure. There you are. Jasne. Trzymaj to.
- Thanks. Can I get out by this
window on back? Dzięki. Mogę wyjść
przez okno na tyle?
Butch popatrzył na tył.
- Yes, but what you want to do? Tak, ale co chcesz zrobić?
- The same what they did us. To samo co oni nam. – powiedziałam
uchylając okno. Kiedy już połową ciała byłam na zewnątrz, ktoś złapał mnie za
nogę I wciągnął do środka. Ray.
- You are going nowhere. Nigdzie nie idziesz.
- So? You would go? Who’s better
sniper? No to? Ty idziesz? Kto jest
lepszym snajperem?
Butch
spojrzał się na Ray’a.
- Give her a chance to do what she
want to do. Daj jej szansę zrobić to
co chce.
Ray
popatrzył na Butcha zabójczym wzrokiem.
- For your
responsibility. Na twoją odpowiedzialność.
– powiedział.
- A czy ja robię
coś na twoją? – odwarknęłam i wyszłam na siodło ciężarówki. Trzymając się
kabli, oparłam się o naczepę i kabinę na takiej wysokości, abym mogła swobodnie
oddać strzał z jednej lub drugiej strony. Gdy tylko Dodge wyłonił się z prawej
strony, został ostrzelany, lecz nie do końca skutecznie. Weszłam na naczepę, i
oni przestrzelili kolejne koło, co spowodowało rzucenie ciężarówką na prawo. Zdążyłam
się przytrzymać krawędzi dachu, ale byłam na czystym strzale dla federalnych.
Natychmiastowo wskoczyłam powrotem na dach, ledwo co ledwo unikając
postrzelenia i krzyknęłam, aby ktoś z kabiny podał mi jakieś fanty wybuchowe.
Ray położył czarną torbę, a Butch lekko przyspieszył, i torba znalazła się u
mnie. Ostrzelałam szyberdach i wrzuciłam granat. Gdy to zobaczyli, natychmiast
powyskakiwali z samochodu, a ciężarówką rzuciło na lewo… Torba została w jednej
ręce a drugą się podtrzymywałam. Pieprzoną, niepełnosprawną, lewą ręką[11]. Butch chyba zobaczył
mnie w lusterku, bo za chwilę zjechał na jakiś parking, ze mną wiszącą 3 i pół
metra nad ziemią, to najmniej. Ray natychmiast podbiegł, złapał za wiszące nogi
i kazał puścić krawędź. Kiedy już ją puściłam i jednocześnie, z braku oparcia i
wyczucia równowagi, oparłam się na nim i zobaczyłam FBI kroczące ulicą.
Przytulony do mojego brzucha, nie widział kompletnie nic, ja tymczasem
strzeliłam trochę w niebo, na znak ostrzegawczy. Postawił mnie na ziemi.
[1]
Arbuz – kolokwialne określanie komunistycznego trepa, z zewnątrz zielony, w
środku czerwony
[2]
Książka napisana przez Hitlera
[3]
moda
[4]
Himmler był szefem SS
[5]
Mniej tłuszczu. Schudnij z nami
[6]
Tytuł zabawny, kiedy wie się jak wyglądał Goering
[7]
Party, życie gwiazd
[8]
Goebbels był ministrem propagandy
[9]
Metody perswazji
[10]
Himmler był zarówno szefem SS jak i tym samym Gestapo
[11]
Deszcz nie jest mańkutem. Większości rzeczy nie potrafi zrobić lewą ręką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz